logo

O tym, jak bym chciała, ale mi się nie chce, bo... nie mogę i nie wiem dlaczego ;)

By | poniedziałek, maja 26, 2014 6 comments
I wciąż o tym myślę... a myśląc zagryzam kanapką z wędzonym twarogiem. A potem jak już zauważam, że znowu jem, rzucam ją jak oparzona na stół... No, ale jak zaczęłam jeść to muszę skończyć - niegrzecznie jest wyrzucać jedzenie- to brak szacunku. No i te wszystkie zasady... "póki jesteś chuda możesz jeść, co chcesz", "jak się rozjesz to zjesz", "oj przestań, od dodatkowego kotleta jeszcze nikt nie umarł"...


Myślę i myślę, ja ciągle o niej myślę. O diecie! O tym, że chciałabym, że powinnam, że warto... a nie mogę :/ Achhhh non stop analizuję! No i jak to jest?? 

Mówiono mi:
"Eeee tam, jesteś jeszcze młoda, zaczniesz rosnąć to się wyciągniesz i będziesz chudziak..." ekhmm, chudziakiem to ja byłam po głodówkach i innych głupich "zasadach żywieniowych"... przez kilka miesięcy, a potem co?? JO-JO! O! Taaaaaaaaaakie wielkie. Swoją drogą zastanawiało mnie zawsze jak to jest, że dupa znacznie szybciej rośnie od jedzenia niż maleje od niejedzenia... A jak już zaczyna się chudnąć to na buzi i w piersiach, a to na czym zależy najbardziej nie zmienia swojej objętości za Chiny Ludowe!

Mówioni mi:
"Eeee tam, jak urodzisz dziecko to schudniesz na 100%, moja znajoma..." Srutu tutu, gacie z drutu. Kiedy patrzę na swoje zdjęcia z okresu ciąży płakać mi się chce.... Nawet usta mi przytyły, choć wcale dużo nie jadłam... za to leżałam plackiem! A po ciąży?? 3 tygodnie mleka mamy i skończyło się - fabryka zamknięta! A potem ten cholerny pęcherzyk i dietka... o wtedy to było już dobrze.... :) Co się stało? W końcu po roku mi go wycięli... No i koniec diety wątrobowej...

No i tak powolutku doszłam do całkiem niezłej formy :P I teraz, kiedy wszystko już mam poukładane, wypadałoby się za siebie znowu wziąć! DOSŁOWNIE! No ale jak tu się wziąć, skoro jedzenie takie pyszne (Boże, czemu ja muszę tak dobrze gotować?!). Jak tu nie jeść skoro ciągle jestem głodna? Nie potrafię zjadać pięciu posiłków tak jak Franio, jem ich mniej, ale wieczoremmm..... ała :( Chyba zastosuję system - szklanka wody i szybko spać! Przeszłam już tyle diet - i głupich, i mądrych, byłam u dietetyka, chodziłam na siłownię, na Dukanie wytrzymałam rok! Waga ładnie spadała... do czasu, potem stała jak zaklęta, ani drgnęła, a ileż można ciągnąć na cyckach z kury? Nawet sam Dukan nie przewidział takiego obrotu sprawy :P

Profesorka Frania mnie męczy... śni mi się po nocach. Na każdej wizycie przysięga, że nie odpuści mi dopóki nie schudnę! Z tą brutalną szczerością podszczypuje mnie w boczki. Grozi chirurgicznym zmniejszeniem żołądka... Psychologiem (kompulsywne objadanie się)... No tak, ale za terapię trzeba płacić... za zabieg też... A kiedy zapytałam jej czy to prawda, że genetycznie tak to wszystko może być, wiecie co powiedziała?? "Droga Pani, w Oświęcimu przy ciężkiej pracy i nikłych racjach żywnościowych wszyscy, bez względu na geny byli chudzi, widziała Pani tam grubego jeńca?". No racja - drastyczny przykład, ale obalił moją teorię o "złych genach" :/ To właśnie takie wyszukiwanie tłumaczeń - zupełnie w moim stylu. No, jak bym nie kalkulowała, najbardziej opłaca się przestać jeść :P

No i jak to jest, że ja to wszystko wiem o tych dietach, o węglowodanach... co jeść, a czego unikać... jak bilansować posiłki... I schudnąć nie mogę. Patrzę na chleb i wiem ile ma kalorii, cyferki migają mi w przed oczami kiedy wybieram produkty w  sklepie. Nie mogę schudnąć, bo podjadam i nie lubię ćwiczyć... Nie chudnę, bo jedzenie i chudnięcie to psychika. Nie mam na siebie wytłumaczenia, nie mam argumentu ani gotowej odpowiedzi na pytanie, dlaczego? Nie potrafię znaleźć w głowie tej zapadki, która wyłącza łaknienie... Bo w sumie tak jak u alkoholika, dla żarłoka każdy powód jest dobry, żeby coś wrzucić na ruszt :P

Cukrzyca czyha... a ja ciągle liczę na cud :(
Nowszy post Starszy post Strona główna

6 komentarzy :

  1. Oj! ja też jestem w tej samej sytuacji. Dziecku wyliczam a sama to tragedia :)
    Myślałam że jak syn zachorował na cukrzycę to teraz ja się będę solidaryzować i schudne, no to sobie pomyślałam i na myśleniu się skończyło.
    Zawsze powtarzam, że jedni są alkoholikami, drudzy narkomanami, a ja jestem uzależniona od jedzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uffff, dobrze, że ktoś mnie rozumie :( Myślałam, że jestem sama z tym wszystkim... a jedzenie rzeczywiście - gorsze niż alkohol i narkotyk, trudniej wyjść z tego "nałogu", zwłaszcza jak się ma rodzinę :)

      Usuń
  2. Jak ja Ciebie rozumiem z tym podjadaniem! W sumie rano zjadam śniadanko, potem cosik 11.30 - 12.30 już głodna na maksa coś tam wtrącam, a obiad na 14.00-14.30. Po obiedzie dosyć wytrzymuję, ale potem, to już jestem gdzieś od 17.00 w ciągłym jedzonku. Tu coś skubnę, tam coś ugryzę, mmmmm... jeszcze na coś innego mam ochotę. Nawet nie wiesz, ile razy ok 19.00-20.00 dopada mnie ochota choćby na rosół! I co? No nico - gotuję wieczorem rosół i zjadam przed samym spaniem ze 2 talerze wypełnione masą makaronu i zupki:):) A co tam! Ale w sumie nigdy nie narzekałam na wagę, bo od skończenia podstawówki, aż do pierwszej ciąży ważyłam 46 kg, góra 48kg. No i jak teraz ważę 60 kg, to jest mi z tym ok, choć wkurzam się, że nie wchodze w żadne ciuchy sprzed ciąży, wszystko musiałam nowe pokupować, a z tym kupowaniem to też sie wkurzam, bo przymierzam rozmiarowo spodnie 38 - nie wchodzą, bo na udach się zatrzymują, no to 40 - i też nie wiem jak każda firma je robi, ale jedne na biodrach dalej zatrzymują się i dupa, a inne wejdą i luz totalny w pasie, ze masakra! Nienawidze zakupów ciuchowych dla siebie robić. Ale jeść lubię. Też powinnam umieć obliczać kalorie i te inne rzeczy, zresztą wiem co tuczy, a co nie, bo po gastronomicznej szkole jestem, ale jakoś olewam tę kwestię totalnie. Tylko zaczynam myśleć bardziej o kaloriach, jak wakacje nadchodzą i zaczynam myśleć, jak będę wyglądała w dwuczęściowym stroju kąpielowym, z tym moim upasionym brzuszkiem???! Ale smutki topię w jedzeniu, więc zapewne znów na plaży będę wyglądała jakbym była znów w ciąży:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak to jest z tym jedzeniem. Osoby, które nie mają tendencji do tycia mogą sobie pozwalać na taką "ekstrawagancję". U mnie każdy wyskok kończy się dodatkowymi gramami, kilogramami itd ;)

      Usuń
  3. A badałaś tarczycę? Teściowa tez uwielbiała jeść choć często a mało i grubla za trzech i to wina tarczycy, teraz się leczy i juz schudła 4 kg w ciągu miesiąca i to z 5 posiłkami dziennie...ja za swojego czasu brałam chrom pomagał przy łaknieniu, teraz figurę zawdzięczam dzieciom i nie ma wybacz...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ok kiedyś, dawno temu badałam... TSH chyba i wszystko było ok. Chrom ogranicza ochotę na słodkie, czyli wychodzi na to, że powinnam zainwestować w większą ilość dzieci :P

      Usuń