logo

Rówieśnik rówieśnikowi nie równy?!?

By | piątek, września 05, 2014 4 comments
Nie każdego się lubi. Z pewnymi ludźmi kontakt i rozmowa sprawiają nam prawdziwą przyjemność. Z jedną osobą lubimy tańczyć i pić, drugiej popłakać w rękaw, a jeszcze innej będziemy unikać jak ognia. Nie musimy wszystkich tak samo lubić i regularnie widywać. Jeśli ktoś nam nie odpowiada, po prostu się z nim nie spotykamy. Czasami mówimy o tym głośno. Nasze dzieci niestety nie zawsze mają ten wybór. Nie potrafią poradzić sobie z własnymi emocjami, a co dopiero z emocjami swoich kolegów. Mimo przykrych doświadczeń, które od czasu do czasu się zdarzają, przebywanie z rówieśnikami jest bardzo ważne. Dla każdego dziecka.

Mali indywidualiści...
Każde dziecko jest inne - to wiemy. I wszystko jest ok, dopóki jego jedynym towarzyszem jest mama, otoczeniem dom, pokój wypełniony zabawkami. Nasz syn.córka jest, jak to się mówi, Panem/Panią na włościach... Pierwsze spotkania z rówieśnikami bywają zazwyczaj stresujące dla dziecka. Bo ich zabawki ktoś rusza. Bo jest jedna lalka, która podoba się trzem dziewczynkom i każda chce się nią pobawić. A to Mamusia uśmiechnie się do innego dziecka i poświęci mu troszkę uwagi. Maluch nie zrozumie (przynajmniej na początku), że musi się dzielić(a o dzieleniu się Mamą nie ma mowy!), że tak jest ładnie i grzecznie. Z drugiej strony, dlaczego ma się dzielić swoją ukochaną zabawką? Skoro jest jego? Każdy z nas ma swoje przyzwyczajenia i ulubione rzeczy, którymi niekoniecznie chce się dzielić z rodziną i znajomymi. Irytuje nas, kiedy ktoś obcy chce dotknąć ważnych dla nas rzeczy, prawda? Nie można więc strofować dziecka za to, że od początku walczy o swoje.

Na placu zabaw...
Kiedy dziecko nie ma ochoty na zabawę z rówieśnikami i woli samo sobie zjeżdżać ze ślizgawki, podczas gdy inne dzieciaki się huśtają, pozwól mu na to. Nie należy zmuszać dziecka do kontaktów z rówieśnikami. Potrzeba bycia z innymi dziećmi przychodzi z czasem, zupełnie naturalnie. U każdego dziecka w innym wieku. Skąd to wiem? Franio jako berbeć był prawdziwym indywidualistą. Nie wszedł na plac zabaw, jeśli były na nim inne dzieci. Wszystko zmieniło się, kiedy skończył 3 lata. Kiedy zaczął mówić. Wcześniej irytowało go to, że dzieci nie mówią tak jak on, nie mogli się zrozumieć. Jedyne interakcje polegały na:
- wyrywaniu sobie zabawek,
- przepychaniu w kolejce do ślizgawki,
- wyciąganiu sobie smoczków, kubeczków z rąk
- wkładaniu paluszków do oczu
- płaczu

Jedynak kontra reszta świata...
Widzę każdego dnia, że jedynak zupełnie inaczej radzi sobie z rówieśnikami, niż dziecko, które ma rodzeństwo. Jedynacy nie są oswojeni z innymi dziećmi i trochę dłużej się tych "układów i układzików" uczą. W przypadku jedynaka trzeba włożyć dużo więcej pracy w to, aby wychować go dobrze. Rozmawiać, tłumaczyć, przytaczać sytuacje i dawać przykłady. I nie ingerować, kiedy spotka inne dzieci na swojej drodze. Musi sobie sam poradzić. Choć czasami przychodzi mi to z trudem, zawsze staram się pamiętać, ile lat ma Franio i nie traktować go jak dorosłego. Nie mogę od niego wymagać zachowań typowych dla dorosłych, kiedy on jeszcze nie do końca kuma, o co chodzi. No i kieruje się głównie emocjami! W rodzinach wielodzietnych jest inaczej - dzieci też się kłócą i poszarpią od czasu do czasu. Mam jednak wrażenie, że są bardziej odporne na "ciosy z zewnątrz". Bardzo szybko zaczynają sobie radzić i odnajdywać się w towarzystwie innych dzieci. Również starszych!

Przedszkole...
Z moich kilkudniowych obserwacji i rozmów ze znajomymi wynika, że dla niektórych dzieci pójście do przedszkola, to swojego rodzaju szok. Nagle jest dużo dzieci, jest głośno, obca kobieta każe usiąść, jeść, spać... No i nie ma Mamy!! Jest to rzucenie dziecka na głęboką wodę. Takie jest moje zdanie. I o ile 4-6 latkowi można to jakoś wytłumaczyć, przygotować na zmianę, o tyle 2,5-3,5 latek nie będzie rozumiał co się dzieje. Nasze doświadczenia z przedszkolem są dobre. Dlatego, że dużo rozmawiałam o tym z Franiem. Opowiadałam mu bez kłamstw i idealizowania co go czeka. Kiedy pytał, mamo opowiesz mi o przedszkolu?", mówiłam mu tak:
"Wstaniemy sobie rano wcześniej, umyjesz ząbki, ubierzesz się i pójdziemy do przedszkola na śniadanko. Pani Kucharka przyniesie kanapki i herbatkę, a Ty razem z innymi dziećmi usiądziesz przy stole i będziesz SAM jadł. I nie denerwuj się, jeśli się polejesz herbatką albo spadnie ci kanapka - Pani będzie miała dla Ciebie nową koszulkę do przebrania. A po śniadanku będziesz się bawił z dziećmi i uczył. Musisz słuchać, co mówi Pani. I pamiętaj, nie wolno bić się z dziećmi ani wyrywać im zabawek. Jak będziesz chciał siusiu albo pić musisz powiedzieć to Pani. I jak pompa będzie pikała też musisz jej powiedzieć - bo Pani jej nie słyszy tak dobrze, jak Ty. A potem będzie obiadek - twoja ulubiona zupka i drugie danie. Bardzo bym chciała, żebyś ładnie zjadł to, co Ci pani nałoży na talerzyk. Nie będzie tego dużo. I jak zjesz, to ja już będę czekała na Ciebie. Pójdziemy razem do domu. Zawsze jak będziesz chciał iść wcześniej albo poczujesz się źle powiedz to Pani, a ja przyjdę po Ciebie. Zawsze." Tak to mniej więcej wyglądało. Czasami rozmawialiśmy o przedszkolu codziennie, a czasem było kilka dni przerwy :) I nie dalej jak wczoraj Franio powiedział: Mamusiu było tak, jak opowiadałaś! Nie kłamałaś mnie :) No jasne, bo dzieci nie można okłamywać!

Kiedy nastaną szkolne czasy...
Boje się ich. pewnie jak większość rodziców, którzy nie wiedzą, co ich czeka. Z własnego doświadczenia i doświadczenia moich sióstr wiem, że rówieśnicy w wieku 7-17 lat, potrafią być naprawdę bezwzględni. Potrafią zrobić krzywdę nie tylko fizyczną, ale i ranić słowami. Tyle dziwnych rzeczy dzieje się w głowie nastolatka... I wtedy następuje największa konfrontacja tego, jak go wychowaliśmy, z tym, jak sobie poradzą w grupie rówieśniczej. A nie wszystkie sobie radzą. Te, które nie są asertywne i mają niskie poczucie własnej wartości, często stają się ofiarami "rekinów biznesu szkolnego". Dzieci i młodzież czerpią wzorce z dorosłych. I słowa są często odzwierciedleniem tego, co i jak mówi się w domu. Szacunek taty do mamy odzwierciedla się w tym, że nasz syn będzie szanował swoje koleżanki. Wiem jednak, że nie zawsze tak jest. Czasami całkiem normalni i fajni rodzice nagle borykają się z koszmarnymi zachowaniami u dziecka. Żyjemy w takim świecie, w którym coraz trudniej jest je wychować. Zrobić tak, żeby sobie dobrze radziło - nie było ani kozłem ofiarnym, ani hersztem gangu.

Na koniec chcę podkreślić, że nie jestem psychologiem, a to, co napisałam powyżej jest oparte na moich doświadczeniach i obserwacjach. Jeśli jest wśród czytelników psycholog lub osoba, która zna temat od strony naukowe, bardzo chętnie podejmę współpracę i skorzystam ze wskazówek i sugestii!! :) Chętnie poznam też Wasze doświadczenia. Następny wpis możemy stworzyć wspólnie, wspierając się nawzajem. 

Nowszy post Starszy post Strona główna

4 komentarze :

  1. Oj Kochana a ja czytając miała wrażenie, że Ty po jakimś kursie psychologicznym jesteś! Wiem jak to jest, kiedy się matka zamartwia, bo dziecko idzie do przedszkola, a później do szkoły. U nas jak kiedyś już pisałam były małe problemy ze starszymi kolegami Ksawka, ale problemu już nie ma. Teraz znów się obawiam, bo Patryk chodzi do tej szkoły, ale na razie jest cisza i spokój - i niech tak zostanie. Życzę Franiowi samych fajnych osób wokół niego i jak najmniej tych co to lubią dokuczać!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kurs psychologiczny? hehe chyba raczej wizyta u psychiatry mi się kłania :P

      Usuń
    2. Oj tam, oj tam! Nie dogaduj sobie :) A jakbyś się już na serio tam wybierała, to dla mnie miejsce też załatw :):)

      Usuń