logo

Mazury, mazury, płynęliśmy łajbą z tektury!

By | wtorek, sierpnia 25, 2015 6 comments

Obiecałam Wam relację z tego, jak spędziliśmy czas na Mazurach. Nie ukrywam, że tydzień to trochę mało, żeby móc zwiedzić wszystko i wszędzie się pojawić. Można jednak ten czas zaplanować tak, żeby ani trochę się nie nudzić i wrócić z pięknymi wspomnieniami! Mazury znam bardzo dobrze, w końcu jeżdżę tam od dziecka i właściwie byłam wszędzie. Mam kilka miejsc godnych polecenia, ale też takich, których lepiej unikać ;) Piszę do Was póki jeszcze buzują we mnie mazurskie emocje! Póki jestem szczęśliwa z tego, że z pomocą moich kochanych Rodziców, spełniło się moje kolejne marzenie.



Nie planowałam tego wyjazdu. Mało tego, będąc z Franiem w górach, nawet nie pomyślałam o tym, że za dwa tygodnie wyruszymy na Mazury. Rozmawialiśmy z Mężem o tym, żeby tam pojechać - było to moje wielkie marzenie, jednak sprawy finansowe (jak zwykle), zweryfikowały nasze plany... Do czasu ;)


Wynajęliśmy domek w Giżycku, tuż przy "wlocie" do Kanału Giżyckiego. Co prawda nie miał on dostępu do jeziora, ale wystarczyło przejść 200 metrów, żeby się nad nim znaleźć i korzystać z tego, co w Mazurach najpiękniejsze - kąpieli wodnych i słonecznych, pięknych widoków, natury. Domek był średnio przystosowany do potrzeb gości, pełno w nim było kaczek i kaczorów wszelakich, w jednym z pokoi powitała nas wyliniała skóra z dzika a właścicielka straszyła zbyt małym szambem. Pokonaliśmy jednak wszelkie trudności, poprzesuwaliśmy kaczki tu i ówdzie no i po kilkunastu minutach domek został "przystosowany" do naszych potrzeb :)
Przy okazji, napiszę Wam o moim sposobie żywienia dziecka "na kaczkę". Przy tak dużej ilości osób (a było nas w sumie 8), ciężko jest ograniczyć jedzenie do określonych pór. Dlatego kiedy Franio chciał coś dojeść a cukier był na granicy, proponowałam mu podzielenie się połową porcji z kaczkami :P Uwierzcie mi - kaczki pokochały Frania. Z wzajemnością ;)


Giżycko... moje ukochane Giżycko, z którym związanych jest tyle pięknych wspomnień. Franiowi też będzie się dobrze kojarzyć, bo to właśnie tutaj spotkały go największe atrakcje. W ramach akcji "mama musi zbijać cukier po tym, co chce zjeść dziecko", korzystał ile wlezie ze spacerów, oglądania pięknych żaglówek, jazdy na "czterokółkowym rowerku". Przy okazji załapaliśmy się na piknik rodzinny ogranizowany przez miasto. Muszę przyznać, że miasto zmieniło się bardzo od mojej ostatniej wizyty. Jest w nim piękny nowy port i Ekomarina z punktem widokowym na niemal cały Niegocin, którego wody miały piękny turkusowy kolor! Niestety ceny w giżyckich restauracjach i barach przyprawiały mnie o zawrót głowy... Niektórzy restauratorzy naprawdę oszaleli dając w zamian za wysoką cenę niewielkie porcje i niekoniecznie dobre jedzenie. Jeśli więc padło w Giżycku hasło: MAMA JEŚĆ, pędziłam z Franiem do jednego z trzech lokali: Papryki, Marizy lub Groty znajdujących się tuż nad kanałem, przy obrotowym moście. Tam najadaliśmy się we dwójkę za około 20zł. Oto jak Franio spalał swój wysoki cukier po zjedzeniu lodów i innych zachciankach:
Pewnego dnia Dziadziuś zrobił nam wielką niespodziankę. Spełnił marzenie Frania i wynajął łódź na cały dzień. Przyznam Wam, że nawet ja, stara krowa, cieszyłam się jak dziecko. Popłynęliśmy do Węgorzewa. Przepłynęliśmy jeziora: Kisajno, Dargin, na którym fale były całkiem całkiem :P, Mamry, no i rzeką Węgorapą a potem Kanałem Węgorzewskim wpłynęliśmy do portu. Fantastyczna wyprawa!! W drodze powrotnej odwiedziliśmy Sztynort a potem wykąpaliśmy się w jednej z najpiękniejszych zatoczek na Kisajnie! Kapitan Franio dzielnie sterował łodzią!

No i trzeba było jeszcze zaliczyć wyprawę wielkim statkiem. No cóż... ceny w Giżycku zaczynają się od 100zł za taką atrakcję dla jednej osoby. Zrobiliśmy więc wyprawę do Mikołajek, żeby odwiedzić to popularne i niezwykle kolorowe miasteczko. Tam, za 1,5 godzinny rejs i obejrzenie Jeziora Śniardwy zapłaciliśmy zaledwie 25zł od osoby. Franio nawet dzisiaj wspomniał o tym, że Kapitan wielkiego statku uścisnął mu rękę :) Piękne, białe tawerny znajdujące się w sercu Mikołajek niestety odstraszały swoimi cenami. Poszliśmy więc nieco dalej od tłumu ludzi i trafiliśmy na malutką restaurację, gdzie serwowano pyszne obiady domowe a zestaw zupa+drugie danie kosztował 20zł. Najedliśmy się jak bąki - było pysznie!

Poza tym były i pełne wzruszeń spotkania z przyjaciółmi, którzy są nimi na zawsze i bez względu na wszystko. Jeśli myślicie o wybraniu się na Mazury, z całego serca polecam Wam ośrodek STRANDA w Giżycku, z którego gościnności mieliśmy przyjemność korzystać. Uciekaliśmy tam z naszego "kaczego domku". Jest to ośrodek-stanica wodna, na terenie którego można wynająć pokój, skorzystać ze stanicy żeglarskiej, przyjechać z przyczepą lub kampowozem. Standard naprawdę na miarę europejską i fantastyczna atmosfera. Tam również spędzaliśmy magiczne wieczory w towarzystwie zespołów szantowych, jedliśmy pyszny domowy sernik i tartę z jagodami, a Franio szalał tak długo, aż w końcu z braku sił padał na kolanach Babusi.
Jeśli chodzi o to, co warto zobaczyć będąc na Mazurach, napiszę Wam listę a już niedługo mam nadzieję rozwinę każdy z punktów!
1. Galindia, czyli kraina historycznego plemienia Galindów
2. Kadzidłowo - park dzikich zwierząt
3. Ukta i spływ kajakowy po Krutyni - piękna atrakcja dla dzieci, spływ bezpieczny i bezproblemowy
4. Stańczyki - Akwedukt Puszczy Romnickiej
5. Wilczy Szaniec - główna kwatera Hitlera
6. Giżycko - most obrotowy, Twierdza Boyen, Ekomarina
7. Święta Lipka - Sanktuarium, w którym Matka Boska spełnia cuda.
8. Węgorzewo i inne większe miasta - odbywają się w nich koncerty szantowe.


Na największą uwagę i podziw zasługują jednak najpiękniejsze w Polsce i całej Europie jeziora mazurskie. Warto wybrać się na rejs statkiem albo tak jak my wynająć łódź i zobaczyć tę prawdziwą, dziką, bardzo naturalną i wyjątkową stronę Mazur!

Nowszy post Starszy post Strona główna

6 komentarzy :

  1. W Giżycku warto wspiąć się na wieżę ciśnień (y)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale śliczne zdjęcia!!!
    Ja na Mazurach byłam raz jako małe dziecko, więc niewiele o nich wiem, ale narobiłaś mi ochoty, żeby tam się wybrać!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie byłam na Mazurach, mam nadzieję, że to się zmieni xx

    PatrysjaHasmikMero.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. A my właśnie pozdrawiamy z Mazur :) Giżycko to i moje ukochane miasto. Marina rzeczywiście bardzo się zmieniła. Jak dwa światy. A pamiętam ją jeszcze taką żółto-niebieską.

    Ciekawa jestem twoich typów, czego unikać na Mazurach.

    Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze na Mazurach nie byłam, ale po takiej pięknej fotorelacji aż chce się tam od razu pojechać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Byliśmy i my w tych stronach w te wakacje...
    Giżycko bardzo zmieniło się w ostatnich latach, oczywiście na plus :)

    OdpowiedzUsuń