logo

Trzymajmy się w ryzach, dlaczego warto notować co się je?

By | poniedziałek, lipca 28, 2014 5 comments
Zeszyt... towarzyszył mi przez pierwszy rok życia z cukrzycą. Dzień w dzień, posiłek w posiłek. Notowaliśmy wszystko. Pomagało nam to oswoić cukrzycę i poznać organizm Frania. Oj, ciężko było na początku. Waga, kartki wszędzie, długopisy. I panika, kiedy Franek coś zjadł, a ja zapomniałam wpisać. A Profesorka kreśliła w nim - ketchupu nie wolno! Jogurt owocowy, bleee! Serek? Jaki serek! Nie jemy chemii, nie jemy syropu glukozowo-fruktozowego, nie przyzwyczajamy Franka do słodyczy, słodkiego...

Wytrzymałam z tym zeszytem ponad rok... A potem mi już wybiło. No bo jeśli Franek je każdego dnia na śniadanie niemal to samo, a waga kromki chleba, którą kroję jest zawsze taka sama (+/-2g), chochla 150ml nie zmienia nagle swojej objętości... To ileż można? Co zapisywałam w zeszycie?
- wagę produktów i wartość kaloryczną porcji;
- insulinę podaną do posiłku;
- cukier przed posiłkiem i 2-3 godziny po nim;
- dawki bazalne i sumę kalorii zjedzonych przez Frania, aktywność fizyczną.

Teraz nie notuję, bo mam pompę i sensor. Przesyłam dane do komputera i tam wszystko jest - czarno na białym ;)

Mimo to wracam czasem do ważenia i notowania. Dlaczego? Ano dlatego, żeby rutyna mnie nie pokonała. Kiedy z cukrami jest coś nie tak, najczęściej przyczyną jest źle przeliczony (lub wcale nie przeliczony) posiłek. Nie powinno tak być. Cukrzyk i jego mama nie powinni nigdy czuć się na tyle pewnie i uczenie, żeby olewać to, czego się nauczyli na początku. 

Po wykryciu cukrzycy notowanie w zeszycie posiłków i przeliczanie kalorii, wymienników, bolusów bardzo pomaga. Pomaga w kilku sprawach:
- poznać reakcję organizmu na jedzenie;
- poznać kaloryczność i wagę produktów;
- zmienić nawyki żywieniowe;
- dobrać odpowiednie przeliczniki do posiłków i zaplanować wspólnie z lekarzem podawanie insuliny;
- wyeliminować z diety co, to "nie służy" cukrzykowi.

I o ile samego siebie można oszukiwać i próbować przechytrzyć cukrzycę, o tyle lekarza i poziomów cukrów nie da się przechytrzyć ;) Organizm jest najlepszym doradcą, dietetykiem, diabetologiem. Wystarczy zmierzyć poziom cukru i w już wiesz, co zrobiłeś nie tak albo jak działa "zakazane" jedzenie.

Mimo że taki zeszyt z zapiskami to świetna sprawa, mnie (nie wiem dlaczego) przytłaczało jego ciągłe prowadzenie. Nie jestem osobą systematyczną, szybko się nudzę i szukam innych rozwiązań. Myślę, że jedyną przeszkodą jest mój charakter :/ Waga na blacie kuchennym stoi, a ja na wyrywki ważę i mierzę (najczęściej makarony, kasze, ryż, ciasta), żeby tylko sprawdzić czy moja intuicja i czujność nie maleją. Jestem ciekawa czy cukrzycy lub ich mamy prowadzą notatki związane z codziennymi czynnościami i jedzeniem. Ja jestem na takim etapie, że znowu go odkurzę. Znowu zacznę ważyć i rozpisywać. Bo im więcej nad tym myślę, tym większy sens takiego działania widzę.




Sprawdziłam również na sobie, że notowanie tego, co się zjada w ciągu dnia pozwala szybciej schudnąć ;) Zeszyt jest czymś w rodzaju strażnika wagi. Ale komu się chce dzień w dzień notować wszystko? Kto nie próbuje oszukiwać? Bądźmy szczerzy - nie zajmuje to wiele czasu. Wymaga tylko samodyscypliny i systematycznego działania. Dlatego też zastanawiam się nad założeniem takiego zeszytu dla siebie... Tylko jak długo z nim będę żyć w przyjaźni? Możecie mnie jakoś zmotywować? :D

Warto notować, co się je, kiedy:
1. Chcesz schudnąć
2. Chcesz przytyć
3. Chcesz sprawdzić czy cukry się ustabilizują
4. Źle się czujesz po posiłkach
5. Chcesz zmienić sposób żywienia i wyeliminować niektóre produkty
6. Chcesz sprawdzić ile kalorii dziennie zjadasz!
Nowszy post Starszy post Strona główna

5 komentarzy :

  1. Jestem pełna podziwu ! Niezły pomysł na oswojenie się z tą "paskudą"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. szkoda tylko, że nie jestem tak konsekwentna, bo po pewnym czasie robienie takich zapisków naprawdę męczy

      Usuń
  2. Zapisuję wszystko od 5 lat, co córka zjadła o danej godzinie i ile to było wymienników: WW, WBT; jaki ma przelicznik na dany posiłek i w związku z tym ile podałam insuliny, jaką ma bazę na 24 h, czy była np. chora i stosowałam tymczasową dawkę podstawową; wszystkie ew. korekty, wszystkie niedocukrzenia itd. Na pompie jesteśmy od 2 lat, wcześniej była na penach. Jest to podstawowy sposób na regulację cukrzycy. Wiem jak córka reaguje na dany posiłek i mogę to sprawdzić. Sprawdzam o ile podnosiłam dawkę tymczasową lub bolusy przy poprzedniej chorobie itd. Oczywiści córka rośnie, warunki się zmieniają ale ten dziennik nie pozwala nam się zagubić. Pisanie go weszło mi w krew. Ale doradzam aby prowadziła go 1 osoba, wtedy stosuje sobie swoją metodę. Polecam.

    OdpowiedzUsuń