Zajściu w ciążę i opiece nad Franiem poświęciłam wiele czasu i energii. Dzisiaj śmiało mogę napisać, że poświęciłam niemal wszystko. Zdrowie, czas, pieniądze, nawet figurę. Posiadanie dziecka było moim celem - jedynym, najważniejszym. Po urodzeniu Frania docierało do mnie coraz bardziej, że będzie to najprawdopodobniej jedyne dziecko, które będę miała. Jedyna ciąża, którą nosiłam i donosiłam. Za którą zapłaciłam wysoką cenę, ale która była też najpiękniejszym darem, jaki los mógł mi podarować. Najlepszą nagrodą, o którą zawalczyłam i którą wygrałam. Dlatego tak jak pisałam to nie raz - ostatnie lata kręciły się tylko wokół Frania. Były tylko dla Niego i mojego Męża. Poświęciłam się Im rezygnując z dbania o siebie, życia towarzyskiego, a nawet w pewnym momencie snu. Ale nie mam do nich o to pretensji, bo było mi z tym ok.
Dostałam w kość - nie powiem, że nie. Było mi ciężko, ale przeżyliśmy wspólnie wiele pięknych chwil. Najpiękniejszych. A teraz jestem w takim momencie swojego życia, że muszę się nauczyć wszystkiego od nowa. Mąż w pracy, Franio w przedszkolu, jest coraz bardziej samodzielny. I jest dziwnie. Nie tak, jak było do tej pory. Czuję się coraz mniej potrzebna i nie umiem zacząć myśleć o sobie. Zawsze myślę w kontekście MY.
I są takie momenty, że siadam w pustym pokoju, w ciszy i zastanawiam się, co dalej... Co powinnam robić, jaki plan przygotować i którą drogę obrać. Jestem pewna, że każda z Was tak miała przynajmniej raz w życiu. Nie potrafię się odnaleźć. Bo świat pędzi, a ja cały czas byłam co najmniej dwa kroki za nim. Nie mam problemów. Inaczej - tego, jak jest teraz problemami nazywać nie powinnam. Było gorzej. Teraz, kiedy w końcu jestem wypoczęta, wyspana i wszystko jest dobrze, ja się gubię. Czy jest to normalne? Błagam, powiedzcie, że też tak miałyście, bo jak nie to znaczy, że muszę iść do psychiatry!
Mam nadzieję, że minie troszkę czasu i znowu wrócę do formy sprzed lat. Tak jak wróciłam stopniowo do normalnego spania w nocy. Zastanawiam się jednak czy wszystkie kobiety mają takie etapy w życiu, kiedy ich rzeczywistość przestaje zdawać egzamin i zanika poczucie bezpieczeństwa.
Widzę dookoła matki, które nie zapominają w tym wszystkim dbać o siebie. Czy można je nazwać egoistkami?
Czy jest egoistką Mama, która nie myśli tylko o tym, żeby być ze swoim dzieckiem?
Czy jest egoistką Mama, która idzie do kosmetyczki, wychodzi z domu dla własnej przyjemności?
Czy jest egoistką Mama, która nie chce być tylko Mamą i ciągle w 100% poświęcać się dziecku, mężowi?
Czy jest egoistką Mama, która mówi - teraz jest mój czas, czas dla mnie, dajcie mi chwilę spokoju??
Odpowiedź brzmi - NIE! Jest to zdrowe, normalne i naturalne - dla większości kobiet. Nienormalnie było u mnie przez ostatnie lata. Teraz trzeba zewrzeć pośladki, ułożyć plan na nowo, wyznaczyć cele i przeć do przodu. Jak czołg, taran, U-bot! Teraz trzeba nauczyć się myślenia o sobie. O mnie. Nie o nas (przynajmniej nie przez cały czas!)...
Życzę powodzenia i trzymam kciuki :) :*
OdpowiedzUsuńdzięki, przyda się ;)
UsuńPowodzenia! Wiesz, mąż się ze mnie zawsze śmieje, że ja nie umiem myśleć o sobie. Zdarzyło mi się, że mnie maż wysłał z kasą do sklepu - oczywiście miałam kupić coś sobie. Coś co mi się spodoba! Wiesz co mi się spodobało? Ciszki dziecięce - no i obkupiłam dzieci :) One miały radochę, ja też. Tylko mąż nie. Wczoraj zamawiałam sobie książki z księgarni internetowej i jak przeglądałam przeogromniastą ofertę, nieomieszkałam pooglądać też oferty książek dla dzieci! Mąż, kiedy mu o tym powiedziałam, znów mnie zbeształ, że miałam sobie tylko coś zamówić a nie dzieciom. Co zrobić? Kiedy ja inaczej nie umiem? :) Cha, cha :) Niby na zakupu już powoli nauczyłam się wybierać sama, bez obstawy - bo mężu w pracy a dzieci w szkole, ale te zakupy nie sprawiają mi tyle radości - mam nadzieję, ze to się niedługo zmieni :)
OdpowiedzUsuńNo bo my Mamy tak mamy! Zapominamy, że też jesteśmy ważne!
OdpowiedzUsuńOdnajdziesz sie, potrzebujesz czasu :-)
OdpowiedzUsuńWażne że sobie uświadomiłaś, ze coś trzeba zmienić :) Będzie dobrze, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuń