logo

Czy czujesz się wolny? +wyniki konkursu

By | wtorek, listopada 11, 2014 1 comment


Napiszę Wam coś o wolności. Ale nie takiej, w której będę wszystkie psy wieszać na Polsce i politykach. Co to jest wolność? Ma wiele wymiarów i każdy z nas odnajduje ją w czym innym. Właśnie dzisiaj, w dniu ważnym dla kraju, w którym żyję (zaleciało patosem), ale też i dla mnie prywatnie (zaleciało prywatą), zastanawiam się nad tym, czy jestem wolna. I czy chcę takiej wolności, jaką sobie wymalowałam.


LATA PRAWDZIWEJ WOLNOŚCI SĄ MNĄ


W młodości wolność oznaczała wyzwolenie się spod czujnego oka rodziców. Kiedy nie widzieli co robię, gdzie i z kim jestem, czułam się wolna. Kiedy (z racjonalnych powodów) czegoś mi zabraniali lub kazali jeszcze trochę poczekać, odgrażałam się - jak dorosnę będę wolna i będę mogła robić to, co chcę. W wieku 18 lat zaczęłam zarabiać na siebie, w wieku 20 lat utrzymywać i prowadzić swój dom - razem z moim Mężem. I wtedy właśnie czułam tę wolność. Wolność finansowa, wolność słowa, wolność i swoboda, taka prawdziwa, uczciwa, która nikomu krzywdy nie robi i powoduje, że łatwo się oddycha, a powietrze ma inny zapach.

Wiecie już pewnie, że przewrotny ten nasz los i wiele z gróźb, które składamy w "cielęcym wieku", niestety się spełnia :)

WOLNA KURA DOMOWA!


Okazuje się, że ta wolność, o której myślałam będąc "głupią kozą" wcale nie jest taka atrakcyjna :P I chociaż skorzystałam z życia ile się dało w wieku 18-26 lat, teraz znowu muszę dać się "zniewolić". Nie, nie przeszkadza mi mój stan cywilny - według tego przecież wolna nie jestem. Nie czuję się ani zniewolona, ani ograniczona w jakikolwiek sposób przez mojego Męża. Nie przeszkadza mi też to, że prowadzę życie kury domowej, musiałam zrezygnować z pracy. Nie jestem leniwa - tak naprawdę ciągle coś robię, czegoś się łapię i szukam okazji, żeby dorobić do budżetu domowego. Z ręką na sercu mogę Wam napisać, że nie jestem typem osoby, która w życiu osiada na laurach albo nagle siada na kanapie i mówi "zwisa mi to, jak teraz będzie". Jako że nie pracuję (w sensie na cały etat poza domem), przejęłam wiele spraw dotyczących naszego życia. Nie zrzuciłam na barki mojego Męża odpowiedzialności za utrzymanie rodziny i robię wszystko, aby dokładać się do budżetu domowego. Zawsze - mimo, że nie pracuję! Kosztuje mnie to dużo wysiłku, czasami nawet więcej, niż w pracy na etat. Ale się da, a ja lepiej się z tym czuję. Mimo tej mojej pozornej wolności, czasami jednak się duszę. Chciałabym wyjść, ale gdzie/z kim/kiedy/po co? ;)

WOLNA? A MOŻE JEDNAK NIE!


Jest jedno "coś", co sprawia, że nie czuję się wolna. Owe "coś" to Franek. Dziecko odbiera sporo naszej wolności i trzeba to sobie tu szczerze napisać. Kwestia, jak do tego podchodzimy. Czy dziecko dla nas to rzeczywiście koniec wolności, amen, szlus, czy może patrzymy na pojawienie się go jako na kolejny, inny etap życia, którego nie rozpatrujemy w kwestiach wolności. Mnie konkretnie ogranicza nie sam Franek, ale cukrzyca, do której czuję się uwiązana 24 godziny na dobę. Mogę robić cokolwiek innego, ale w moim życiu nie ma chyba 15 minut, żebym przynajmniej raz nie pomyślała o tym jak się czuje, co je, jaki ma cukier. Nie mogę go ot tak zostawić z kimś i sobie wyjść, powiedzieć - teraz jest mój czas i dajcie mi wszyscy święty spokój. Nie mogę nagle porzucić mojego życia i powiedzieć - teraz idę na kurs szycia albo zawsze marzyłam o lekcjach śpiewu i teraz w ramach walki o wolność zamierzam na nie pójść! Nie mam takiego charakteru i nie uważam tego wcale za przejaw wolności. Moje obecne życie jest efektem świadomych, planowanych decyzji i wcale nie zamierzam teraz nadganiać tego, czego nie było mi dane przeżyć. Może dlatego, że w życiu wszystko zrobiłam tak jak chciałam, po kolei i sama za tę swoją wolność wzięłam i nadal biorę odpowiedzialność. Sama ją sobie namalowałam przez trzy dekady życia. Biorę to na klatę!

-----------
Mamy wyniki konkursu. Nasiedziałyśmy się nad nimi sporo czasu, bo okazuje się, że niestety nie wszyscy spełnili warunki - brakowało udostępnień publicznych, polubień albo ustawienia osób nie pozwoliły nam na ich sprawdzenie... W końcu jednak po 2-godzinnej debacie, wraz z Panią Manager ustaliłyśmy, co następuje:
Ekologiczną torbę z wersji limitowanej Hotelu Piwniczna Spa&Conference wygrywa....
Aleksandra Pasoń, która prawidłowo wypełniła wszystkie warunki.Olu gratulujemy, czekam na kontakt!

Ponieważ po kilku dniach wywoływań, Aleksandra się nie odezwała, wyłoniłyśmy kolejnego zwycięzcę. Tym razem jest to Karolina Gałan. Gratulujemy!


Nowszy post Starszy post Strona główna

1 komentarz :