logo

Coming out (of the closet)

By | poniedziałek, lutego 02, 2015 14 comments

Dzisiaj napiszę całą prawdę. Bez ściemy. To co napiszę może wywołać skandal w internecie i skłócić ze sobą wiele kobiecych istnień. Nie mogę tego jednak ukrywać. Liczę na wyrozumiałość... Niech wszyscy się dowiedzą...


...Jaka Mama Cukrzycowa jest naprawdę!?!

W pierwszych dniach po rozpoznaniu Matka przepoczwarza się w Mamę Cukrzycową- z matki idealnej w matki idealniejszą - histeryczkę panicznie bojącą się igieł i płaczącą nad kromką grahama.
Jej największe od tej chwili problemy to:
1. Co teraz będzie?
2. A czy ta insulina weszła?
3. Gdzie wyrzucić zużyty pasek z glukometru
4. Ta kanapka powinna być z serem czy tylko z chudą szynką??

Trans w który wpada Mama Cukrzycowa nie mija... Wręcz przeciwnie - nasila się po powrocie do domu... Niczego nie świadomy dzieć woła: JEŚĆ!. prosi: DAJ MI HERBATĘ Z CUKREM! A ona co?? Panicznie przeszukuje internet w znalezieniu odpowiedzi na pytania, których nikomu wcześniej zadawać nie musiała. Wpisuje hasła: cukrzyca, czy cukrzyk może zjeść parówkę, ile snu potrzebuje cukrzyk, czy są tu inne Mamy Cukrzycowe.

Mama Cukrzycowa to panikara. Straszna panikara... Koszmarna! Objawia się to paniką na każdy, niemal KAŻDY zmierzony cukier... Jak to jest?

60mg/dl cukru - aaaaaaaaaaaa! To niedocukrzenie, szybko glukoza, ciastko i niech doje jeszcze jabłuszkiem! Ale migiem, jedz dziecko, połykaj - nie gryź nawet! Siedź i się nie ruszaj!

95mg/dl - aaaaaaaaaaaa!! To dobry cukier!! Ale kurde on będzie teraz spadać czy rosnąć? Paski, więcej pasków, glukometr, przygotuje glukozę i siedzi odliczając 30 minut do kolejnego pomiaru. Dziecko nie może biegać, szaleć... Niech oddycha... Tak będzie bezpieczniej!

230mg/dl - aaaaaaaaa!! Wysoki cukier!! I co teraz?? Boże, powikłania!! Aceton!! Aceton sprawdza, wodę z cytryną w dziecko wlewa. Korekta... Zaraz zaraz... Ile to ja insuliny miałam dać?? Dziecko leż, nie jedz nic, Mamusia zaraz pomoże!

W pewnym momencie Cukrzycowa Mama przekształca się w Robo-Cukrzycową Mamę... Jakoś funkcjonuje, ale nikt nie wie jak... No bo tak:

Nie śpi w nocy - cukier mierzy - w zależności od cukru patrz wyżej. Czasami już nie opłaca się zasnąć, bo przecież następny pomiar za 2 godziny. Kawa w nocy? A czemu nie?? :)

Nie je w dzień - żywi się resztkami i tym co zważyła dziecku za dużo. Miało być 60 gram chlebka a jest 75 - więc te 15gram ktoś musi zjeść. Zupkę?? No tak 250ml. O fuck! Nalało się 350ml. No problem - się odje, na czymś w końcu trzeba żyć!

Nie mówi i nie myśli o niczym innym co często ludzi nudzi, odstrasza i przeraża. Bo przecież to tylko cukrzyca!

Czujna jest zawsze i wszędzie Mama Cukrzycowa. Ma lepszego nosa niż te psy, które są szkolone by wyczuwać hipoglikemię. Obserwuje niczym jastrząb a ostrość wzroku pod opuchniętymi i sinymi ze zmęczenia powiekami stale się poprawia. Dojrzy najmniejszą nawet, mikroskopijną kropelkę potu pojawiającą się na nosie swojego dziecka (Cukrzycowe Mamy wiedzą o czym piszę :P)!

Są i pewne plusy posiadania Cukrzycowej Mamy w bliskim sąsiedztwie:

1. Z głodu nie zginiesz - zawsze ma w torebce kanapkę...dwie kanapki... no dobra - trzy, ale tak na wszelki wypadek. Kiedy tylko pada magiczne hasło: Mamo, jestem głodny - kanapka idzie w ruch. Nieważne czy to dziecko Cukrzycowej Mamy czy innej.

2. Z Mamą Cukrzycową nie zginiesz nawet na bezludnej wyspie. Słodyczy też Ci nie zabraknie.  Dlatego zdrowe dzieci innych Mam kochają ją najbardziej na świecie.Glukozę upycha wszędzie - w kieszeniach wszystkich kurtek i spodni, wszystkich torebkach, portfelach, szafkach, czasem butach, w miejscach, do których uczęszcza najczęściej. Nie zdziw się jeśli na bezludnej wyspie znajdziesz w piachu zakopaną skrzynię a w niej... glukozę!

3. Cukrzycowa Mama najlepiej zdiagnozuje każde dziecko. Najchętniej każdemu mierzyła by cukier i z każdą nowo poznaną mamą rozmawia o cukrzycy. Potem pada szpiegowskie pytanie: Robiłaś badania krwi? A ile miał/a cukru na czczo?? Obserwuje inne dzieci - co jedzą, jak jedzą, kiedy jedzą, ile jedzą. Zapas pasków do glukometru ma taki, że pewnie pół miasta mogłoby do niej przyjść na bezpłatny pomiar cukru. A ona? Ona biedna się cieszy, że ludzie się interesują i może się komuś na coś jeszcze przydać....*

*niniejszy tekst nie ma na celu obrażania niczyich uczuć czy wyśmiewania choroby. Po prostu - czasami trzeba się pośmiać, nawet jeśli to jest śmiech przez łzy ;)

PS. "Of the closet" - nie z klozetu oczywiście tylko z szafy :P
Nowszy post Starszy post Strona główna

14 komentarzy :

  1. Nie chciałabym być na Twoim miejscy, to oczywiste.
    W taki sposób opisałaś rozterki cukrzycowej mamy, że czytałam to z lekkim uśmiecham na ustach. :)
    Trzymaj się, dużo siły w organizacji dnia codziennego, bo w tej sytuacji nie jest to proste. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Wbrew pozorom ogarnięcie wszystkiego technicznie jest z czasem coraz łatwiejsze :) Coraz częściej też potrafię się z siebie jako Mamuśki Cukrzycowej śmiać :D

      Usuń
  2. Trochę Cię poznałam i wcale taka się nie wydajesz. Twardo stąpasz po ziemi. Masz ogromną wiedzę i chętnie się nią dzielisz. Po prostu każdy ma czasem gorszy dzień :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To wszystko prawda, ale czasem lubię nabrać dystansu do choroby :D

      Usuń
  3. Rozumiem cię, bo Cukrzycową mamę mam na podwórku obok i widzę jak to wygląda. Najważniejsze to umieć podejść do trudnej sytuacji z dystansem, co właśnie zrobiłaś :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :) A napisanie tego tekstu było dla mnie czystą przyjemnością :D

      Usuń
  4. Bardzo fajny wpis i jest taki prawdziwy. Jestem mamą 21 miesięcznej Karoliny,która od lipca zeszłego roku też choruje na cukrzyce i wszystko co pani opisuje dokładnie dzieje się też u nas. Ja nie wiem jak żyje i jak daje rade to ogarnąć . Czasami mam ochote wyjść gdzieś daleko, przed siebie i nie wracać. Te skoki cukru,ciągłe choroby,nie przespane noce, brak czasu dla siebie....wykańcza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Heh no to witam w klubie Cukrzycowych Mam :D Takie dni ma każda z nas, ale przyjdzie czas kiedy zregenerujemy siły i zaczniemy myśleć też o sobie :D

      Usuń
  5. Nigdy bym nie nazwała Cię panikarą, spotkałyśmy się zaledwie 2 razy i powiem Ci, że odniosłam wrażenie, że jesteś osobą bardzo zrównoważoną i z fantastycznym dystansem do siebie. Czytałam to co napisałaś i mam wrażenie, że to ktoś zupełnie inny :)
    Pozdrawiam!

    P.S. Blog wygląda super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Kochana, ja to podobno mam wiele twarzy :D Niektórzy nawet podejrzewają, że mogę być potworem i złym człowiekiem :P CO do panikary - obyś nie musiała mnie nigdy oglądać w takiej sytuacji nagłej paniki :P

      PS. Dzięki! Mnie też się bardzo bardzo podoba :D:D

      Usuń
  6. to widzę, że nie jestem sama ;)
    Pozdrawiam
    Ola

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz rację (śmiech przez łzy) ;) bo najpierw czytałam płacząc a później nieźle się uśmiałam. Jestem "mamą cukrzycową" i czytając ten tekst miałam wrażenie że jest o mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie witam Cię w zacnym gronie Cukrzycowych Mam :D:D

      Usuń