logo

Czy moje dziecko rozwija się prawidłowo?

By | środa, marca 04, 2015 8 comments

Za nami kilka dni pełnych skaczących cukrów, a przed nami kolejny tydzień walki. Dzisiaj, pijąc poranną Inkę,  doszłam do wniosku, że trochę za bardzo sobie pofolgowaliśmy, bo chociaż cały zeszły tydzień był średnio aktywny, cukry po posiłkach rosły, a alarmy w pompie doprowadzały do szału! Cukrzycy nie da się oszukać. Pora wracać na dawne tory.



Weekend, niedzielny wieczór, nareszcie można się zrelaksować. PIP PIP, ocho, aaaaaaaaaaale długo relaks trwał. Niski cukier. Po raz kolejny przez głowę przemyka myśl "jak to dobrze, że mam sensor". Ale niestety o 5 nad ranem po nocy pełnej "pipania", cały sprzęt człowiek ma ochotę wywalić w cholerę :P Tak właśnie jest z tymi nowoczesnymi gadżetami, że choć bardzo pomagają, czasami potrafią naprawdę skutecznie uprzykrzyć życie, a konkretniej noce... Może i jesteśmy już rozwydrzeni i za bardzo nam się umysły do wygody przyzwyczaiły. W każdym razie, żebyśmy za bardzo w piórka nie obrośli, pompa i sensor od czasu do czasu dają nam popalić ;)

Dziecko też nam daje popalić. A ja coraz częściej zdaję sobie sprawę z tego, jak wielką histeryczką i "czarną wroną" byłam...
... Franek wszystko zaczynał późno. Późno ząbkował, późno siadał chodzić też zaczął późno, że o mówieniu nie wspomnę... miał 3 latka.

PraBabusia jojczyła, oj jak ona mnie nakręcała. Ja bawiłam się we wróżkę "to dziecko chyba nigdy nie zacznie mówić", "Pani doktor, dlaczego on nie chodzi? Wszystkie dzieci chodzą", "Te zęby to mu chyba nigdy nie urosną":P I tak w koło Macieju! A moja Mama mówiła - czy widziałaś kiedyś 18-latka, któremu nie urosły zęby? Albo który nie nauczył się chodzić? No fakt, nie widziałam - to moje dziecko też prędzej czy później musiało zacząć. Nie czytałam więc o tym, jakie powinny być etapy rozwoju dziecka, nie sugerowałam się dziećmi znajomych. Odpuściłam i było mi z tym lepiej

A Franek sobie rósł (powoli bo powoli, ale jednak). I wszystko zaczął "siam" z dnia na dzień. Zupełnie wtedy, kiedy się tego nie spodziewałam. Jak zaczął chodzić to się zaczęło, a jak zaczął mówić, ojejku najpierw była radocha!! Potem podejrzenia, że musi się wygadać za całe 3 lata swojego "niemego" życia. A teraz to go nie można zatrzymać w tym gadaniu. I aktywności fizycznej też. Marzę czasami o powrocie do jego niemowlęcych czasów - kiedy pełzał, przekręcał się z brzuszka na plecy, krzywił jedząc potarte jabłuszko. O ciszy już nawet nie marzę :P

W każdym razie... Niedługo skończy 5 lat (kurczę, kiedy to zleciało??:O). Mówi, chodzi, siedzi, zęby ma. Okazuje się, że my - mamy - bardzo często chcemy, żeby wszystko działo się za szybko. Poradniki czasami mieszają nam w głowach. Niektóre mamy lubiące żyłkę konkurencji też burzą nasze poczucie wartości i bezpieczeństwa. Cierpliwość nie jest naszą mocną stroną, kiedy dziecko jest malutkie. A tym czasem pewne jest tylko jedno...

... Żeby zdrowo i szczęśliwie rosnąć Malec potrzebuje przede wszystkim naszej miłości, troski, uwagi, zdrowego rozsądku i... czasu. Bo przecież żaden uczony z nieba nie spadł :)





Nowszy post Starszy post Strona główna

8 komentarzy :

  1. Łatwo dać się w ciągnąć w to gonienie za kolejnymi punktami rozwoju. Wszystkie matki choć na chwilę dają się wciągnąć do tego "konkursu" na najszybciej rozwijające się dziecko. Ja już się tego wyzbyłam, choć kiedy Oli był młodszy to i mnie na każdym kroku ktoś pytał, czy Oli już siedzi, chodzi, mówi itp. Na szczęście to już przeszłość. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też popadałam w paranoję, ale myślę, że przy drugim dziecku całkiem bym spasowała i nic nie porównywała tylko cieszyła się każdą kolejną zmianą ;)

      Usuń
  2. Pamiętaj - każde dziecko jest inne, każde rozwija się w sowim własnym tempie :) Potem jest tak jak napisałaś, że pewne rzeczy dzieją się nagle i już :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Często tez to na co czekamy, dzieje się tak niespodziewanie, że to przegapiamy haha

      Usuń
  3. Mnie rodzina wpędzała w depresję: czy już je to czy tamto, czy siada, chodzi i gada. Bla bla bla. Każde dziecko jest inne i trzeba mu pozwolić rozwijać się we własnym tempie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja teściowa jest taka do dzisiaj... trudne sprawy :P

      Usuń
  4. Co do sensora.... Ja też mam takie myśli. Nie wyobrażam sobie jak mogli byśmy żyć bez niego. Podczas wymiany przeżywam taki stres...nie umiem odpuścić i się uspokoić. Mój Konrad skończy cztery lata w kwietniu (zachorował tuż przed drugimi urodzinami). Czasem się zastanawiam czy to dobrze że się uzależniłam od sensora. Zauważyłam też, że jednak mniej przywiązuje wagi czasem do wielu czynności, np. nie trzeba tak dokładnie wszystkiego przeliczać bo jeśli poszło za dużo insuliny na posiłek to w porę jestem w stanie zareagować. Przykłady można mnożyć. Sensor jest dla nas ''wybawieniem'', używamy go od roku.
    A swoją drogą to proszę o napisanie jakichś refleksji nt. przedszkola bo Franek chyba już musi uczęszczać. Ja zastanawiam się nad zapisaniem małego do przedszkola żeby zacząć jakoś się przygotowywać bo za półtora roku już będzie musiał pójść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. borykamy się z tymi samym problemami :( Co do przedszkola to jest kilka wpisów na blogu na ten temat, ale nie wykluczone, że kolejne jeszcze powstaną ;) Wpisz w wyszukiwarkę na blogu hasło: przedszkole i wyskoczy kilka wpisów. Jeśli coś będzie Cię nurtowało - pisz śmiało :)

      Usuń