logo

Piknik Marco - ten był wyjątkowy!

By | wtorek, czerwca 02, 2015 3 comments
cukromania.pl


Z ciepłymi miesiącami i ładną pogodą zawsze kojarzy mi się jedno - piknik. Sezon tanich wyjazdów z przyczepą u nas trwa - póki co zwiedzamy to co mamy najbliżej siebie w promieniu dwustu kilometrów. Weekendy spędzamy aktywnie na wycieczkach i piknikach właśnie, które organizujemy sobie sami. Od czasu do czasu wybieramy się też na wyjątkowe spotkania z wyjątkowymi ludźmi.

Picnik, cowboje i Amełyka w Bargłówce

W ten weekend uczestniczyliśmy w imprezie organizowanej przez firmę Marco. Śmiało mogę napisać, że był to prawdziwy picnik w amerykańskim stylu. Z kowbojami, kowbojkami, Szeryfem Iwonką w różowym kapeluszu, która to pilnowała, żeby każdy świetnie się bawił.

O tym jak było w zeszłym roku możecie przeczytać TUTAJ. Wówczas towarzyszyły nam ogromne emocje, właściwie był to początek naszej przygody z systemem ciągłego monitorowania glikemii i firmą Marco. Teraz czujemy się w ich towarzystwie dużo swobodniej. Dzięki temu też  czerpaliśmy ogromną przyjemność z pikniku. Franio znowu spotkał się z innymi cukiereczkami a my, rodzice mogliśmy się wymieniać swoimi doświadczeniami. Śmiechu było co nie miara, cukry idealne, obżarstwo totalne! Nawet nie wiedziałam, że aż tyle anegdot powstało w czasie tych prawie 3 lat choroby Frania :P

Franio oczywiście nie odpuścił żadnej atrakcji, choć na piknik wpadliśmy z cukrem 67mg/dl. Zaczął od buły i kaszanki z kapustą kiszoną (tak, zjadł pół porcji :P). A potem heja na dmuchańce, skakańce. Trochę poskakał, postrzelał tu i ówdzie. Strzała z łuku mało nie wbiła się w tyłek chłopakowi, który "obsługiwał" tarczę, a dziewczyna z paintballa o mały włos zmieniłaby kolor włosów na żółty :P

Ten naprawdę wspaniały Dzień Dziecka, uświadomił mi jeszcze jedno. Patrzyłam na podopiecznych firmy Marco i aż łza mi się w oku zakręciła. Tyle jest dzieci, których zdrowie i szczęście są uzależnione od wsparcia finansowego, empatii i miłości innych ludzi. Dzieci (maleńkie i większe), wymagają kosztownych operacji, rehabilitacji, specjalnego sprzętu ortopedycznego, niektóre nawet dachu nad głową (bo na przykład zostały porzucone na zawsze przez rodziców). W ten jeden dzień ogrom nieszczęścia każdego z tych dzieci odszedł w zapomnienie. I choć nie wszystkie mogły tak jak Franio beztrosko skakać na eurobungee czy pojeździć konno, na każdej dziecięcej buźce widziałam uśmiech od ucha do ucha.

Marco - dziękujemy. Za wszystko a przede wszystkim za empatię i pamięć o tych, którzy potrzebują pomocy!!!



Nowszy post Starszy post Strona główna

3 komentarze :

  1. Widać, że Franio super się bawił, a mina chłopaka od łuku mówi wszystko hihi :D
    Wspaniale, że coraz więcej firm "bawi" się w CSR i tym samym pomaga tak wielu osobom, coś wspaniałego!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pikniki, festyny....świetna sprawa, genialny pomysł na spędzenie wolnego czasu z rodzina na powietrzu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu mieliście cudny dzionek! Super :) BO widzę, że nawet Wam pogoda dopisała.

    OdpowiedzUsuń