logo

Ferie zimowe, czyli mały cukrzyk w górach

By | wtorek, stycznia 17, 2017 5 comments

Zimą w górach panuje wyjątkowy klimat a warunki sprzyjają aktywnościom fizycznym. Nieważne duży czy mały, każdy z nas lubi ferie w górach i szaleństwa na śniegu! Jestem szczęśliwa, że nasz tygodniowy urlop zimowy mogliśmy spędzić z cudownymi przyjaciółmi. Chociaż nie obyło się bez niespodzianek...

To był nasz pierwszy od lat zimowy urlop w górach. Wcześniej nie mogliśmy sobie na to pozwolić, a w tym roku z pomocą pudełka na piątaki postanowiliśmy pokazać Frankowi prawdziwy śnieg i ośnieżone góry! Było to dla nas ważne tym bardziej, że bardzo chorował i miałam nadzieję, że zmiana klimatu na ostrzejszy, mu pomoże. I naszym cukrom też.
Decyzja została podjęta 31 grudnia i już 4 stycznia byliśmy w drodze! Wynajęliśmy pokój u przesympatycznej Pani Anieli, która prowadzi gospodarstwo agroturystyczne Rusinowy Dom. Mieliśmy ciepły, przytulny pokój z widokiem na Tatry, na które nie mogłam się napatrzeć!
Pewnie jak każda cukrzycowa mama stanęłam przed dylematem co zabrać w góry! Sprawa nie była prosta, bo jako mieszczuchy nie byliśmy przygotowani na temperatury, które nas zastały - od -15 do -30 stopni Celsjusza! 

O czym trzeba pamiętać wybierając się z cukrzykiem w góry?


  • Przede wszystkim zapas leków, wkłuć, pasków do glukometru, odpowiednio zabezpieczonej insuliny. Bierzcie wszystkiego więcej niż potrzeba. Dlaczego? W pierwszym odruchu spakowałam rzeczy na 6 dni - tak planowaliśmy zostać, potem jednak coś mnie tknęło i wzięłam całą paczkę wkłuć, dodatkową insulinę, plastry itd. Okazało się, że nasz pobyt zupełnie nieplanowanie przedłużyła awaria samochodu! Gdybym wzięła wszystkiego mniej, miałabym ogromny stres i problem. Dlatego zawsze bierz więcej niż potrzebujesz! Dotyczy to też ubrań i leków.
  • Baterie!! Na mrozie wyczerpują się znacznie szybciej! Zapas baterii do pompy i glukometru to bardzo ważna sprawa!
  • Zapas słodyczy i owoców. Byliśmy w miejscu, z którego do najbliższego sklepu mieliśmy kilka kilometrów! Zepsuty samochód dodatkowo uziemił nas na Rusińskim Wierchu! Tylko dzięki pomocy naszych przyjaciół nie znaleźliśmy się w czarnej d...ziurze! Tym co najlepiej sprawdza się podczas górskich aktywności to: czekolada, żelki, słodzona herbata w termosie. Dla mnie robienie takiego zaopatrzenia w słodycze było prawdziwym szokiem!
  • Zabezpieczenie pompy i drenu. Nie czarujmy się. Małe dziecko buszujące w śniegu jest niczym połączenie dzika i ryjówki! Franek drążył tunele non stop, tarzał się, kulał, przewracał, biegał, odśnieżał, zjeżdżał z górek i wspinał się na sam szczyt Rusińskiego Wierchu. Pompę chowałam w saszetce zakładanej na szyję, bo pas w takich sytuacjach sprawdza się średnio. Z kieszeni zaś bałam się, że pompa wypadnie. Saszetka zakładana przez głowę uniemożliwia pompie wypadnięcie w śnieg, pozwala trzymać dren blisko ciała i powoduje, że nie wychodzi on spod odzieży, więc ryzyko zamarznięcia insuliny jest minimalne.
  • W górach cukry zachowują się zupełnie inaczej. Nie jest to jednak powodowane ani wysokością, ani zmianą ciśnienia atmosferycznego. Zmiany w cukrach wiążą się przede wszystkim ze zmianą trybu życia - na urlopie jesteśmy bardziej aktywni i zupełnie inaczej jemy. Dużo ruchu i brak regularnych posiłków, a także przekąski takie jak frytki czy czekolada, emocje związane ze zdobywaniem szczytów - to wszystko ma wpływ na cukier. Chodzenie po górach czy jazda na nartach to zupełnie co innego niż jazda na rowerze czy regularne treningi karate. Dlatego trzeba przygotować się na skoki cukru i spadki. Stabilny poziom cukru jest bardzo trudny do osiągnięcia. U nas też tak było - kilka spadków na 42-45mg/dl... I choćbym nie wiem jak się starała, moje dziecko i cukrzyca miały swój własny pomysł na ten urlop.
  • Glukagon!! W górach to wasza polisa ubezpieczeniowa! Zawsze powinien być w wewnętrznej kieszeni kurtki mamy lub taty.
  • Planując wyjazd bierzmy też pod uwagę, że kuchnia góralska bardzo różni się od tego, co jemy w domu. Dziecko na pewno będzie chciało spróbować moskola, oscypka (grillowanego z żurawiną też), w schronisku zachce mu się prawdziwej szarlotki. Pierogi w karczmach nie są takie jak w domu. Wejdziecie na wyciąg i na górze zapachną mu frytki albo kiełbasa z grilla. Odmówisz? Nie odmówisz! Bo spada mu cukier, bo nie ma energii, a za chwilę będzie szaleć tak, że ten posiłek może okazać się pomocny w opanowaniu cukrów. Kuchnia góralska jest pyszna, ale bardzo tłusta i jeśli nastawiacie się na jedzenie obiadów w karczmach, to nie ma mocnych na cukry... Nawet jeśli jecie u Magdy Gessler ;) Dawkowanie insuliny do głównych posiłków w górach jest o tyle trudniejsze, że nie jesteśmy w stanie przewidzieć ilości wysiłku włożonego w chodzenie pod górę czy zjeżdżanie na nartach.
Dla nas pobyt w górach był naprawdę pięknym i wyjątkowym czasem. Sprawiła to Matka na Szczycie ze swoją rodziną! I chociaż znałyśmy się już wcześniej, jechałam z drżącym sercem, zastanawiając się czy sprawdzimy się w roli sąsiadek. Okazuje się, że mieć takich sąsiadów to jak trafić szóstkę w totolotka :D Bardzo dziękuję Rodzinie na Szczycie za ten wspaniały, pełny pięknych emocji pobyt. Zwłaszcza Ojcu na Szczycie za to, że jako jedyny nie dał się ponieść panice w tych dziwnych sytuacjach, w które się pakowaliśmy! ;) No, może raz widziałam strach w Jego oczach - kiedy dowiedział się, że będzie prawdopodobnie odbierał poród krowy! Wszyscy czekaliśmy na TĘ noc - niestety krowa ocieliła się po naszym wyjeździe i podczas nieobecności Ojca na Szczycie :P
Rozsmakowaliśmy się w specjałach kuchni góralskiej - kwaśnicy, oscypkach i mięsiwach przygotowywanych na góralski sposób. Na szczęście w Bukowinie i Białce Tatrzańskiej nie brakuje dobrych karczm i restauracji z pysznym jedzeniem!
I na koniec kilka porad jak przygotować dziecko do intensywnego dnia w górach:
  • Solidne śniadanie to podstawa! Niech dziecko zje to, na co ma ochotę - może to być zarówno chleb z masłem, twarogiem i dżemem, jak i jajecznica. Rodzic powinien jednak pamiętać, żeby śniadanie zawierało białka i tłuszcze, które pomogą w podtrzymaniu cukrów podczas ruchu.
  • Zmniejszenie przeliczników na posiłek jeśli planujecie aktywność na świeżym powietrzu. Nawet jeśli jest to jazda na sankach. W grubych ubraniach trudniej jest się poruszać dziecku, poza tym nie odmówi sobie przyjemności brykania w śniegu!
  • Czekolada i porcja herbaty z cukrem. Wychodząc z pensjonatu czy domu nigdy nie wiecie, kiedy wrócicie. Pobyt na dworze może się nieplanowo przedłużyć, a odległości pomiędzy sklepami i barami są spore. Im wyżej mieszkacie, tym większe odległości. Brodzenie w śniegu i przecieranie śnieżnych szlaków, które dzieci uwielbiają wymaga uzupełnienia energii!
  • Przyjrzyj się bazie. jeśli cukry są permanentnie niskie nie bój się jej zmniejszyć do 50-75%
Trzeba pamiętać, że tych kilka dni planowego zimowego urlopu to czas, w którym cała rodzina ma odetchnąć. Z małym cukrzykiem jest to niestety trudniejsze, bo od cukrzycy nie da się uciec. Można jej jedynie trochę odpuścić, a dzięki większemu wysiłkowi fizycznemu pozwolić dziecku na więcej szaleństwa jeśli chodzi o jedzenie. Po powrocie do domu trzeba dać sobie kilka dni na ponowne ustabilizowanie cukrów, a kiedy już wszystko wróci do normy pozostaną piękne wspomnienia i marzenia o kolejnym zimowym wyjeździe :)
 




Nowszy post Starszy post Strona główna

5 komentarzy :

  1. Jeny, aż mi się łezki w oczach zakręciły, przez chwilę mi te wszystkie piękne momenty znowu do mnie wróciły! <3 Było cudownie i już się nie mogę doczekać kolejnego razu!!!
    A gdzie nasze wspólne zdjęcie z wyciągu? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne widoki :) Miałam zaszczyt korzystać z gościny Matki na szczycie latem :) Wspaniała i szalona rodzina!
    Tęsknie za takim prawdziwym śniegiem w górach :)
    Nie mam w rodzinie cukrzyka, ale Twoje rady moga się przydac wielu osobom, ja nie miałam pojęcia, że baterie na mrozie szybciej się wyczerpują :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie!! Jak ja mogłam go nie dodać!! :O Już się poprawiłam :* To był naprawdę bajeczny towarzysko urlop :) Dziękuję Wam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda - wspaniała i szalona :D Może w przyszłości uda nam się zrobić blogerski zlot na Szczycie :D

    OdpowiedzUsuń