logo

Cukrzyca i cukry na kwarantannie - pandemia kontra cukrzyca. BONUS: Przepis na domową wędlinę

By | czwartek, maja 07, 2020 Leave a Comment

Okres pandemii i siedzenia z Cukromaniakiem w domu dał mi sporo do myślenia. Przyjrzałam się "świeżym okiem" temu, jak zachowują się u niego cukry, przełożyłam to na moją wiedzę i doświadczenie o żywieniu. Oto, co dzisiaj chcę wam przekazać :)
Nikt, naprawdę NIKT mi nie powie, że można jeść co się chce, kiedy się chce i jak się chce i mieć prawidłowe cukry. Przez ostatnie tygodnie osiągamy nawet 95% wyników w normie 70-180mg/dl i 85% wyników w zakresie 70-160%. Odchylenie wynosi 40-50(czyli dobowa różnica między najniższym i najwyższym cukrem w ciągu doby to max 50mg/dl). Zjadamy posiłki o wartości kalorycznej nawet 600kcal (tak,w jednym posiłku, na przykład pizzy albo kurczaku z purre)
Mieliśmy poważne wtopy z dużą hiper: Cukromaniak wybłagał płatki Corn Flakes raz na śniadanie i raz na kolację. Uwierzcie mi - nie ma takiej ilości insuliny ani modelu jedzenia płatków z mlekiem i białkiem/tłuszczem, żeby u nas wyhamować ten pik, potem już przez wiele godzin cukier nie schodził poniżej 200. Innym razem było to zatkane wkłucie i wczoraj kiedy w pompie zostało 15j i Cukromaniak zapomniał mi o tym powiedzieć.
W naszym przypadku (i pewnie każdy z nas jakby tak się uczciwie do tego zabrał) kluczowe jest: 
- ważenie jedzenia i przeliczanie (raz jeszcze tutaj napiszę, że aplikacja Vitascale sprawdza się super - a jeśli widzicie w niej różnice kaloryczne to często jest to kilka puntów i w przeliczeniu na porcję nie robią one większego problemu). 
- dodawanie warzyw do każdego posiłku (szczególnie surowych)
- podanie insuliny we właściwy sposób: bolusy proste, złożone i przedłużone się kłaniają
- operowanie bazą tymczasową - w naszym przypadku baza jest prostą, płaską kreską - o każdej porze dnia i nocy dawka godzinowa jest taka sama. Jak pojawiają się 2 strzałki w górę to po prostu na 30 minut uruchamiamy 150 lub 200% bazy i jest ok a jak spada to pompa sama sobie zatrzymuje - chyba nawet ostatnio nie korzystaliśmy z opcji: baza: 0%
- brak stresu, czynników stresogennych (poza momentami, kiedy musi sprzątać pokój albo się uczyć) jest dla naszych organizmów i cukrów zbawienny!
- ruch - kiedy na posiłek 600 - 650 kcal nie chcę/boję się podawać tak dużo insuliny, podajemy jej mniej i wskakujemy na rower albo ostatnio Cukromaniak kosił trawnik i po takim posiłku cukier oscylował wokół 93mg/dl przez kilka następnych godzin.
- zjada posiłki nawet o 23:00. Cukromaniak je normalnie: masło, śmietanę, ser żółty w takiej ilości jak chce i lubi, do zupy dolewam mu łyżeczkę oliwy z oliwek lub oleju rzepakowego. Nie unikamy tłuszczów - często w bilansie dnia przekracza ich limit, zaś ma zjedzone za mało białka. Cukry są w porządku nawet jeśli tych tłuszczy jest w diecie sporo (piszę tu zarówno o orzechach, oliwkach jak i bekonie czy serze żółtym, tłustych rybach)
- te osoby, które mnie znają osobiście, wiedzą, że stawiam na dobrej jakości produkty, dużo rzeczy sama robię/przetwarzam w domu - nie kupuję byle jakich jajek, nie kupuję wędlin (jak mamy ochotę robię sama - dowód poniżej), chleb często piekę bezglutenowy i/lub gryczany. Poza tym bazą naszego żywienia są warzywa (w każdej postaci i ilości - od kiszonek, przez świeże po mrożone). Rzeczywiście poświęcam sporo czasu i energii na przygotowanie dobrego jakościowo jedzenia (robię to głównie ze względu na Cukromaniaka, ale sama też muszę bardzo uważać na to co jem). 
Tak jest w 95-98% naszego żywienia. 
Pozostałe 2-5% to chipsy Lays solone, czasami jakiś gówniany wodny lód (wiecie, te co dzieci się tak jarają, że to woda smakowa w woreczku), albo deserek pięknie wyglądający na półce, frytki i lody w McDonalds (3-4 razy w roku) albo kupowa Nutella (1-2 słoiczki na rok bo to NUTELLA a nie krem orzechowo-czekoladowy i z racji nutellowatości smakuje inaczej). Myślę jednak, że jeśli niezdrowe jedzenie stanowi 5% (a niech będzie, że nawet 10%) całkowitego żywienia dziecka to jest to zwyczajnie normalne. Gorzej, kiedy ta proporcja zostanie odwrócona ;)
I to się sprawdza. Daję radę, Cukromaniak jest szczęśliwy, zdrowy, uśmiechnięty, nie czuje się psychicznie poszkodowany bo inni jedzą 7daysy a on nie może. Mało tego, ma 10 lat i zaczyna sam rozumieć, że jego wartość szczęście nie zależy od zjedzenia czegoś niezdrowego a fakt, że zachorował w wieku 2 lat baaaardzo nam to rozumienie ułatwia :)
A teraz, dla tych, którzy przebrnęli przez to jeziorko informacji, podaję przepis na pyszną domową wędlinę :)
DOMOWA SZYNKA Z KURCZAKA

SKŁADNIKI:
3 spore lub 4 mniejsze piersi z kurczaka
1 cebula
3-4 ząbki czosnku (lub płaska łyżeczka czosnku w proszku)
płaska łyżeczka soli
łyżeczka oregano lub majeranku
pół łyżeczki pieprzu
1 łyżka żelatyny lub mała paczuszka agaru
3 kieliszki zimnej wody


Wszystkie składniki stałe (mięso, czosnek, cebula) zmielić i wymieszać z przyprawami oraz wodą, żelatyną i agarem.
Odstawić na max 1 godzinę.
przygotować folię spożywczą lub rękaw do pieczenia/gotowania. Nakładać mięso i uformować z niego roladę, po zawinięciu, skręcać końce folii, żeby mięso w środku się ubiło i stworzyło zwartą strukturę.
Takie "batony" ułożyć na dnie dużego garna, zalać chłodną wodą. Garnek ustawić na maleńkim gazie tak, żeby woda i wędlina powoli się ogrzewała, ale nie doszło do zagotowania. Idealna temperatura to 70 stopni Celsjusza, czyli moment, kiedy woda jest bardzo ciepła, ale nie ma bąbelków a mięso może się ściąć. Po około 1 godzinie takiego parzenia wędliny zostawiamy ją do wystygnięcia w wodzie. Potem wyciągamy na talerz i kiedy jest całkiem chłodna wkładamy na noc do lodówki.


Fakt, że nie ma w niej polepszaczy i barwników, więc nie wygląda jak ładna drobiowa wędlina ze sklepu, ale następnym razem pokażę wam taką, która będzie piękna, kolorowa i zdrowa :) Nam taka wędlina z piersi kurczaka niesamowicie smakuje i mogą ją jeść już nawet małe dzieci (jeśli chcecie, możecie zmniejszyć ilość pieprzu i soli a dodać więcej ziół :)


Na koniec jeszcze uwaga:
Pamiętajcie żeby nie podgrzewać żadnych foliowych opakowań (również tych bez BPA) jeśli ich producent wyraźnie zaznaczył na opakowaniu, że jest to dozwolone.
Ogrzewając wędlinę nie przekraczajcie dozwolonej temperatury podgrzewania (worków do sous vide i rękawów do pieczenia). Używajcie produktów wyraźnie przeznaczonych (zaznaczone na opakowaniu) do kontaktu z żywnością :) No i robiąc wędlinę róbcie od razu większą ilość w jednym opakowaniu, żeby nie zużywać go więcej niż potrzebujecie!



Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze :