logo

Aktywna majówka - cukrzyca na majówce cz.1

By | poniedziałek, maja 05, 2014 5 comments
Ach, co to była za majówka :) Miałam pisać na bieżąco, ale po przyjeździe na miejsce szukałam najpierw zasięgu w komórce - nie było... Potem dowiedziałam się, że na terenie schroniska jest Wi-Fi... taki jednak słabiuchny przesył, że tylko się wkurzyłam... Po tym ataku złości doszłam jednak do wniosku, że to musi być jakiś znak... zamknęłam komputer, wyłączyłam komórkę i Franio miał Mamę i Tatę tak na 100%. A gdzie byliśmy, co widzieliśmy i jak się miała cukrzyca na majówce zaraz Wam napiszę...


Chodzenie, łażenie, z górki, pod górkę... Pić.... Jeść! :P Mam to szczęście (?), że zawsze jestem zdominowana przez moich mężczyzn. A że są oni wyjątkowymi łazikami, które lubią kiedy coś się dzieje. Nie miałam lekko:) Już w samochodzie Franio pytał "Mama, gdzie ta wycieczka, gdzie te wczasy?? Ja ich nie widzę!" :P No to potem miał tyle wycieczek, że o 19:00-20:00 sam wędrował do przyczepy pytając "Mama, mogę lezieć? Mogę spać? Ubrać piziamkę?". Łaził dzielnie sam, zasuwał na rowerku pod takie góry, że momentami miałam wrażenie, iż padnie zaraz a ja zejdę na zawał serca od wysiłku - niestety wyszło siedzenie przed komputerem :P Pogoda nam dopisała i tak naprawdę mieliśmy tylko 2 dni chłodu. W tym czasie oddawaliśmy się tworzeniu dzieł sztuki :)

Łazy znałam jeszcze z cudownego okresu ZANIM. Zanim wyszłam za mąż, zanim pojawił się Franio, zanim zgniuśniałam. Są moim zdaniem jednym z najbardziej atrakcyjnie położonych miejsc - blisko Krakowa, Ojcowa. Każdego dnia mieliśmy zaplanowaną inną atrakcję i wyruszaliśmy zawsze po śniadaniu. Cukry Frania... hmmm no cóż... Nie było lekko, mimo że nie stołowaliśmy się w knajpkach, gotowałam sama, a podczas wypraw towarzyszyły nam kanapki i herbata w termosie, no i woda niegazowana :) Nie wiem dlaczego wysiłek fizyczny u Frania powoduje wzrost cukrów.

Przetestowałam różne warianty, z różną skutecznością - zwiększenie bazy przed wycieczką, regularne posiłki, zjedzenie kanapki przed wyjściem na szlak (bo może brakuje węglowodanów). Niezależnie od tego śmigał jak jak helikopterek - bez marudzenia. No, ale do rzeczy :) Oto fotorelacja z krótkimi opisami miejsc! W tej części postawiłam na naturę, a w następnej Franio pokaże Wam muzea i inne ciekawe miejsca :)

Byliśmy w Dolinie Będkowskiej :) Miejsce fajne, ale tłoczne. Zahaczyliśmy i o skałki zwane Dupą Słonia i o Brandysówkę, stanęliśmy pod Sokolicą i kupiliśmy pstrągi w hodowli, które potem sami grillowaliśmy!

Odwiedziliśmy też Skały Słoneczne, Tatuś się troszkę wspinał, Franio piknikował i poznawał świat gąsienic i innych robali. Potem z Tatusiem wlazł na skałkę i powiedział, że jak będzie duży to będzie się wspinał jak tata :/ Wcale się z tego nie cieszę :P

Udało nam się zwiedzić bez problemu CAŁĄ Jaskinię Wierzchowską, z przewodnikiem. Byłam naprawdę pełna obaw czy Franek wejdzie, ale założyliśmy mu czołówkę, powiedzieliśmy co i jak, no i prawie godzinna przeprawa minęła tak szybciutko, że Franiowi było mało. Teraz opowiada, że był w zimnym i ciemnym tunelu, ale się nie bał, bo miał LATALKĘ i... Tatusia :P No i wszystkie dziury w skałach musiały być poddane dokładnym oględzinom! Oczywiście zdjęć z jaskini nie mamy z winy Mamy  - nie włożyłam karty do aparatu i coś pochrzaniłam w nim tak, że nie mogłam wykasować filmików wcześniej nagranych :P

Zwiedziliśmy też całą Dolinę Bolechowicką :) Super przeprawa, strumyczek, skały, kwiatki, no rewelacja!! A potem zasłużony odpoczynek i dalej w drogę!



W niedzielę, czyli ostatniego dnia pobytu przeszliśmy sobie całą Dolinę Kobylańską! Oooo tutaj to mi się chyba najbardziej podobało, mimo strasznie zimnego wiatru!


Spełniły się życzenia Frania :) Chciał skałki to miał, chciał "do gór" - też miał swoje małe góry na początek! O kolejnych spełnionych marzeniach w następnym poście! A po każdej wyprawie robiliśmy mały piknik!









Nowszy post Starszy post Strona główna

5 komentarzy :

  1. Zaczynałam się o Was martwić :-* Dobrze, że już jesteście!
    Pięknie :-) Uwielbiam takie miejsca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe, oj nie tak łatwo się nas pozbyć z blogowego świata. Też się cieszę, że wróciłam - widać detoks komputerowy nie do końca okazał się skuteczny, ale cóż... jakieś nałogi trzeba mieć ;)

      Usuń