logo

Niedowaga - jak poradzić sobie z chuderlakiem i niejadkiem

By | środa, lutego 21, 2018 Leave a Comment

Nie każdy ma problem z nadwagą. Bardzo dużo osób ma kompleks zbyt niskiej masy ciała. Jest to również problem niektórych dzieci z cukrzycą. Czy są skuteczne sposoby na to by sprawić, aby waga dziecka w końcu znalazła się w normie a nie poniżej normy?

Wszędzie widzę diety odchudzające. Sama walczę ze swoją nadwagą, hormonami i chorobami, które powodują, że wyglądam jak wyglądam. Wiem ile pracy trzeba włożyć w kontrolowanie swojego talerza i produktów. Wiem jaka frustracja wchodzi w człowieka, kiedy mimo starań nie widzi efektów.
Ludziom, którzy wagę mają w normie lub przynajmniej nie mają kompleksów w tym zakresie, radzenie przychodzi łatwo: chcesz schudnąć to jedz mniej, chcesz przytyć - jedz więcej. Niestety nie wszystko jest tak proste i czarno-białe - zarówno w życiu jak i w diecie
W naszym przypadku ogromnym problemem jest niedowaga Frania. Ma już osiem lat a waży 19kg. Ostatnia jelitówka, która bardzo dała nam popalić spowodowała, że jeszcze bardziej zeszczuplał. Dochodzimy do etapu, w którym widać mu żebra na klatce piersiowej i zaczyna wystawać miednica, a rączki są chude jak gałązki. Po zdiagnozowaniu cukrzycy trzymaliśmy się dosyć rygorystycznie wskazówek dietetyka i lekarzy z oddziału diabetologicznego. Lekarze, którzy zalecali nam chude szyneczki, dużą ilość warzyw równocześnie narzekali, że dziecko nie przybiera wiele na wadze i słabo rośnie. W końcu sama wzięłam sprawy w swoje ręce, dokształciłam się w temacie a zdobytą wiedzę i dyplom doradcy żywieniowego postanowiłam przetestować na własnym dziecku. W momentach, w których widzę, że moje dziecko spada na wadze lub mało przybiera i zaczyna źle wyglądać, wdrażam dietetyczny plan B.
Z apetytem u naszych dzieci bywa różnie. Każde ma etapy zupełnego niejedzenia oraz dni, w których ciągle słyszymy: mamo, jeść!
Franek jest takim dzieckiem. Jego apetyt znacznie się pogorszył po przejściu na dietę bezglutenową. Do dzisiaj robię wszystko, żeby zjadł dobry domowy chleb, pełny obiad czy zjadł to, co dostaje w śniadaniówce do szkoły (bo zdarza się, że całe śniadanie wraca do domu). W momentach kiedy widzę, że zaczyna jeść znacznie mniej lub traci na wadze (właśnie po takich jelitówkach) wprowadzam zmiany w jego żywieniu.
Martwię się o jego zdrowie pewnie nie mniej niż niejeden rodzic niejadka bez cukrzycy i celiakii.
Czy istnieje dieta na przytycie?
Istnieje. Nie jest to jednak dieta, ale zmiana sposobu żywienia i wzbogacenie menu o pewne produkty, które podniosą kaloryczność posiłków i skutecznie odżywią organizm.Taki plan żywieniowy jest w stanie ułożyć dietetyk. Wskaże też obszary, w których trzeba popracować nad jedzeniem. Ja mogę zaproponować sposoby, które znam z własnego doświadczenia i pracy doradcy żywieniowego.
Zanim jednak przejdziemy do gotowych porad i napiszę jak taka dieta na przytycie wygląda u nas, musimy szczerze odpowiedzieć sobie na pytania:
Dlaczego moje dziecko nie chce jeść?
Wiele razy słyszałam: popatrz jak on wygląda, wcale nie chce jeść, ręce mi opadają. Wtedy pytam się: dlaczego dziecko nie chce jeść? Dzieci najczęściej twierdzą, że nie smakuje im to co rodzic przygotowuje albo dosyć mają monotonii w posiłkach. Pada też odpowiedź: bo nie ;) Dla nas, rodziców cukrzycowych, bardzo wygodne jest codzienne serwowanie kanapki z chudą szynką i papryką, bo przecież jest dobrze zbilansowana, zdrowa i dziecko ma po niej dobre cukry. Ale czy naprawdę na śniadanie codziennie musi być taka kanapka albo owsianka? I czy wszystko musi być jałowe, bez smaku i chude? NIE! Popadanie rodzica w rutynę często odbija się na apetycie dziecka.  Są dzieci, które lubią wyraziste smaki - lepiej doprawione jedzenie. Nie bójmy się doprawiać jedzenia - nie glutaminianem czy chemicznymi mieszankami, ale solą, pieprzem, czosnkiem i ziołami jak najbardziej! Być może zmiana smaków na intensywniejsze zachęci dziecko do jedzenia i uatrakcyjni posiłki.
Inną przyczyną niechęci do jedzenia może być to, że ciągle dziecko nim atakujemy. Ze strachu, że  nic nie zje, chodzimy za nim z wagonikami robionymi z chleba, placuszkami, banankiem i ciągle machamy przed nosem jedzeniem, mówiąc: no zjedz chociaż kęs. A potem narzekamy, że nie zjadło normalnie obiadu (tymczasem dziecko zaliczyło pełny posiłek w postaci soczku i "kęsów").Teraz postaw się w sytuacji takiego dziecka. Gdyby mnie ktoś tak robił, pewnie prędzej czy później też bym się wściekła i zacisnęła usta!
Innym problemem jest ciągłe, monotonne serwowanie posiłków. Nie mamy czasu na kombinowanie z posiłkami, ale może warto się zastanowić nad tym, czy nie wprowadzić rotacji w serwowaniu posiłków i zachęcać dziecko do próbowania nowości. Warto też przyjrzeć się swojej diecie. Bardzo często słyszę, że mamy nie gotują dziecku czegoś bo same tego nie lubią. Stwierdzenie: nie je warzyw, bo ja ich też nie lubię, nie jest usprawiedliwieniem. Dziecko to odrębna osoba a preferencje żywieniowe rodziców kształtują również jego smak i gust kulinarny. Warto się nad tym zastanowić i nie zamykać go na świat smaków tylko dlatego, że sami czegoś nie lubimy lub nie chce nam się przygotować.
Czy na pewno moje dziecko ma niedowagę?
No właśnie... Jak stwierdzić, że dziecko ma niedowagę? Wystarczy zajrzeć do siatek centylowych i sprawdzić w jakiej grupie się mieści pod względem wagi i wzrostu. Przecież wszyscy dobrze wiemy, że nie każda szczupła osoba jest chuda czy wychudzona. W tej kwestii również warto poradzić się lekarza. Popatrz w lustro, przyjrzyj się ojcu dziecka - do kogo jest podobne? A może któraś babcia, też całe życie jest bardzo szczupła?
Bardzo ważne jest regularne wykonywanie badań. Jeśli wyniki badań krwi dziecka są w porządku i nie wskazują na niedobory, nie zamartwiajmy się. Szczególną uwagę trzeba jednak zwrócić na dietę dziecka z cukrzycą, celiaka, dziecka uprawiającego sport lub kiedy wyniki badań wskazują na niedobory. W takich przypadkach ważne jest zwrócenie uwagi na to ile dziecko je i jakiej jakości są serwowane posiłki. Ponieważ u dzieci z cukrzycą i celiakią bardzo ważne jest dobre wyrównanie metaboliczne, musimy pamiętać, że nie chcemy dziecka utuczyć i doprowadzić do nadwagi, ale dobrze odżywić
Jak zmienić zasady żywienia u dziecka z niedowagą?
Wiem co myślicie - to walka z góry skazana na niepowodzenie. Przede wszystkim trzeba sobie uświadomić, że zmiana nawyków żywieniowych nie trwa jeden dzień, ani tydzień.... Ani nawet miesiąc! To strategia, która systematycznie i z uporem wprowadzana przynosi efekty!
W moim domu nie używa się argumentów, że Franek czegoś nie ruszy i nawet nie spróbuje. Jeśli widzi, że na obiad jemy to samo i my się zajadamy jakimś nowym produktem, sam w końcu sięgnie chociaż po odrobinkę, żeby zaspokoić ciekawość. Jedzenie nie tylko trzeba przygotować, ale o jedzeniu trzeba też rozmawiać. Ze sobą, z dzieckiem - określać kolory, kształty, konsystencję, porównywać smaki. To bardzo rozwija wyobraźnię dziecka i jego ciekawość. Zastanów się co jako królowa kuchni możesz zmienić w systemie jedzenia całej rodziny?!
Niejadek jak samo określenie sugeruje to ktoś, kto je mało. Absolutnie nie sugeruję, żeby takiemu dziecku na siłę rozpychać żołądek. Możemy jednak pokombinować i sprawić, że niewielkie porcje, które zjada będą po prostu bardziej wartościowe i bogatsze kalorycznie. Nie zwiększamy więc na siłę wielkości posiłków, ale sprytnie upychamy zdrowe kalorie.
Słodycze i soczki u dziecka, które nie chce jeść, powinny zostać wyeliminowane lub mocno ograniczone. Jestem zaciekłym przeciwnikiem nagradzania dzieci słodyczami i na stwierdzenia: zjedz pięć łyżek zupki a dostaniesz jajko niespodziankę, reaguję alergicznie. Dzieci, które piją tylko słodkie napoje - soczki, wody smakowe, kompoty, herbatki, niechętnie podchodzą do posiłków. Napoje z cukrem, które zawierają kalorie skutecznie wypełniają im żołądek, zaspokajają ochotę na jedzenie i przyzwyczajają do słodkiego smaku. A przecież nasz mózg żywi się tylko glukozą i uwielbia słodki smak, nic więc dziwnego, że dziecko w końcu zechce odrzucić wszystko co nie jest słodkie. Ograniczenie słodkich napojów (również tych ze słodzikami  typu light/zero), zastąpienie ich wodą również wpływa na zmianę apetytu u dziecka.
Jak zwiększać wartość kaloryczną/odżywczą posiłków dla niejadka?
Jako rodzice cukrzycowi często zapominamy o tym, że zasady zdrowego odżywiania, które mamy wprowadzać naszemu dziecku to nie dieta typu light. Kupujesz tylko wędlinę drobiową? Gotujesz rosół tylko na indyku i jarzynach? Unikasz za wszelką cenę tłuszczu w diecie w obawie przed cukrami?
Po pierwsze - tłuszcze.
Daleka jestem od demonizowania tłuszczów - również z diecie dziecka z cukrzycą. Uważam, że powinno się je jeść a ograniczanie ilości tłuszczu w diecie dziecka nie jest dla niego wcale takie zdrowe. Pamiętajcie, że witaminy A, D, E, K wchłaniają się tylko w obecności tłuszczu i naprawdę nic się nie stanie kiedy kanapkę z papryką, pomidorem wzbogacicie o dobrej jakości wędlinę wieprzową czy plasterek masła. Ważne jest, żeby serwować tylko te tłuszcze, które są zdrowe, a nie świństwa trans i przegrzane, przepalone oleje. Nie demonizowałabym tez wołowiny i wieprzowiny w rozsądnych ilościach. Jeśli dziecko ma dosyć chudej wędliny czy coś się stanie jeśli na jakiś czas zamienisz ją na wieprzową, którą zje ze smakiem? Warto też wziąć na warsztat ryby - tłuste i chude, które również u nas są częstym składnikiem past. Dziecko nie musi zjeść pół makreli, ale nawet jeśli zje jedną porcję ryby równą jednej łyżeczce do herbaty, odniesiemy sukces!
Po drugie- żółtko.
Magicznym składnikiem, w który jest bogata nasza dieta na przytycie Franka jest... Żółtko! Nawet jeśli zje kilka łyżek zupy jestem spokojna, bo przed podaniem mu tych kilku łyżek, roztrzepałam w zupie właśnie żółtko (lub dodałam łyżkę śmietany 18%).
Gotowane żółtka rozgniatam i mieszam z serkiem twarogowym, którym smaruję chleb.
Kiedy zdarzy się, że niejadek poprosi o jajecznicę, do jednego jajka możesz dorzucić dodatkowo żółtko - wielkość porcji nieznacznie się zwiększy, ale jej wartość odżywcza i ilość wartościowych składników znacznie wzrośnie.
Po trzecie - warzywa i owoce.
Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ewentualną porcję warzyw serwować delikatnie skropioną olejem (lnianym, rzepakowym lub oliwą z oliwek). Jeśli chodzi o warzywa i owoce, warto wybierać te, które są bardziej kaloryczne i wartościowe. Dziecko nie musi zjeść całego banana, wystarczy, że zje pół lub 1/3 - pozwoli to zapanować nad cukrami i dostarczy kalorii. A może chętnie zje pieczone, natarte olejem frytki z batata, buraka albo fasolkę szparagową? Pamiętaj też, że zjedzenie nawet jednej suszonej moreli, 10 rodzynek czy 2-5 orzechów włoskich niesie ze sobą porcję kalorii i wartości odżywczych. Dużo nie zawsze znaczy lepiej. Kluczem w diecie niejadka jest nie ilość a jakość wybieranego produktu.
Po czwarte - nabiał.
Pamiętając, że chodzi o dietę na przytycie nie kupuj w sklepie chudego twarogu ;) Półtłusty jest znacznie lepszy. Możesz się nawet pokusić o kupienie tłustego twarogu jeśli dziecko lubi nabiał. Z takiego sera wyjdzie pyszny serek waniliowy (zmielony twaróg, ksylitol lub miód, odrobina wanilii i 1-2 surowe żółtka). W ten sposób unikniesz chemii i dostarczysz dziecku słodki serek pełen wartościowych składników. I  nie będziesz się martwić, że dziecko zjadło go zaledwie kilka łyżek, bo wartościowo zje tyle ile powinno ;) Pamiętaj, że istnieje też coś takiego jak ser żółty! Nie odstawiaj go u małego cukrzyka. Naprawdę wystarczy, że zje pół plasterka dobrej jakości sera żółtego by dostarczyć kalorie i składniki odżywcze organizmowi!
Po piąte - wywary, zupy.
Nie warto gotować zupy wyłącznie na kurczaku czy indyku. W przypadku szczupłych osób, gotowanie bulionu może się opierać również o kawałek dobrej wieprzowyny lub wołowiny. Nie bójmy się używać do gotowania zup tłustszych mięs, gdyż tłuszcz jest nośnikiem smaku i niektórych witamin! Jeśli nie chcesz robić zupy na mięsie, do porcji dla dziecka możesz dodać łyżkę dobrej jakości oleju!
Po szóste - słodycze.
Słodycze to puste kalorie, ale nie jest możliwe ich całkowite wyeliminowanie... Zwłaszcza u niejadka. Nie mówię nie czekoladzie. Wręcz sama w chwilach totalnego buntu na jedzenie dawałam Frankowi do łapy łyżeczkę kremu czekoladowego, którą wylizywał z radością. Ważne, żeby słodycze były serwowane mądrze, świadomie i nie w formie nagrody czy szantażu. Nie warto też uczyć dziecka, że nie zjedzenie posiłku (lub nie dojedzenie go) skutkuje poddaniem się rodzica i podaniem porcji słodkości. Każdy z nas zna to uczucie, gdy insulina została podana a dziecko zrobiło bunt i odmówiło jedzenia. Franek tez próbował w ten sposób wymusić na mnie jedzenie słodyczy. Nie poddałam się. Kiedy nie zjadł posiłku a cukier zaczął spadać dostawał... łyżeczkę glukozy rozpuszczonej w wodzie. A kiedy wszedł level wyżej i zapytał co się stanie jak nie zje i nie wypije glukozy, powiedziałam mu prawdę - w sytuacji krytycznej użyjemy glukagonu. Po kilku takich "akcjach" Franek zrozumiał, że nie wywalczy słodyczy, przez kolejne 2 godziny będzie głodny (bo minie pora posiłku), a nawet w trudnej dla niego sytuacji ja mam lek i sposób, żeby go zabezpieczyć.

Zdaję sobie sprawę, że niektóre metody wydają się być bezwzględne lub wręcz brutalne dla niektórych rodziców. Pamiętajcie jednak, że dla każdego z nas dobrem nadrzędnym jest zdrowie i prawidłowy rozwój naszych dzieci. Rodzic musi mieć w sobie mnóstwo i siły i determinacji, żeby zadbać o dziecko z cukrzycą, celiakią czy każdą inną przewlekłą chorobą. Z drugiej strony na kształtowanie nawyków żywieniowych i nauczenie dziecka jak ma o siebie dbać mamy tylko kilka pierwszych lat. I tutaj przytoczę moje ulubione przysłowie: czego Jaś się nie nauczy, Jan nie będzie umiał!
A jakie są wasze doświadczenia z niejadkami? :)
Nowszy post Starszy post Strona główna

0 komentarze :