logo

List do rodzica cukrzycowego

By | piątek, stycznia 15, 2016 2 comments

Rozpoczęcie tego "listu" od słów „wiem, co czujesz”, byłoby banalne. Wokół Was jest wiele osób, które jak mantrę powtarzają: "to tylko cukrzyca!", „będzie dobrze”, „musicie się tego nauczyć”, „tego nie może jeść”, „naucz się przeliczać wymienniki”, „notuj”, "a ja zrobiłabym to tak..." i tak dalej... Dlatego ja, mama 5-letniego cukrzyka, która żyje z cukrzycą od 3 lat, chcę Wam przekazać coś zupełnie innego.

Nie będę pisała o tym, jak bardzo przeżyłam wiadomość o chorobie syna. Cukrzyca typu 1 i to, co działo się z moim dzieckiem, wpędziło mnie w depresję, odebrało radość życia. Nasze życie zmieniło się o 180 stopni. Na zawsze. Bez możliwości wypisania się z tej „zabawy”. Wiecie o czym piszę, prawda? :)

Nie wiem skąd wzięłam siłę, żeby się podnieść. Do głowy przychodzi mi jedyna odpowiedź: moje dziecko. To ono sprawiło, że znowu zaczęłam głębiej oddychać. Tak jak Wy, kocham je najbardziej na świecie i tylko to jest naprawdę ważne.

Co do cukrzycy. Przed Wami (i nami też!) niejeden sprawdzian z cierpliwości i mocnych nerwów, wiele nieprzespanych nocy, wylanych łez. Emocjonalne i życiowe potwory zaczną wychodzić z szafy i spod łóżka ;) Czeka Was też wiele pięknych chwil – dumy z dziecka, radości, wzruszenia, miłości, która wypełni serca. Musicie jednak chcieć się uczyć cukrzycy (i o cukrzycy), oraz dążyć do poszerzania horyzontów. Tylko w ten sposób nauczycie i przygotujecie swoje dziecko opieki nad swoją chorobą.

Pamiętajcie o tym, że cukrzycy nie wolno ignorować, a Wy od dnia, w którym się o niej dowiedzieliście, musicie walczyć, żeby Wasze dziecko rosło zdrowo, bez powikłań, bez nienawiści do choroby. Swoją nienawiść schowajcie w głębi serca. Czerpcie z niej siłę do walki. Nie stwarzajcie dziecku dużych ograniczeń, rozmawiajcie z nim o chorobie, nie bójcie się jej. Wychowajcie je tak, żeby bez strachu było w stanie zapewnić sobie bezpieczeństwo i poradzić w różnych sytuacjach.

Sama nie mogę uwierzyć, że to piszę. Jeszcze trzy lata temu miałam ochotę walnąć każdemu, kto by mi tak powiedział lub napisał. Czas wiele zmienia. Zmienia nasze poczucie bycia w chorobie, sprawia, że pewne czynności wrastają w nas tak samo, jak mycie zębów czy obcinanie paznokci. Dziwne? Wcale nie – w naszym domu podawanie insuliny traktujemy tak samo jak umycie zębów.

Jeśli mogę Wam coś doradzić... Zróbcie wszystko, aby cukrzyca Waszego dziecka była wyrównana. Korzystajcie ze zdobyczy techniki, nie bójcie się nowych sprzętów, szukajcie udogodnień. Znajdźcie naprawdę dobrego i zaangażowanego diabetologa. Walczcie o to, aby Wasze dziecko normalnie chodziło do przedszkola czy szkoły. Walczcie o to, żeby było tam bezpieczne. Nie bójcie się walczyć z dyskryminacją. Nie pozwólcie by choroba Was ograniczała bardziej niż wymaga tego sytuacja. Niestety pewnych sytuacji i czynności nie przeskoczymy. Przestrzegam Was jednak przed rutyną i ignorancją, które również u nas były przyczyną kilku kłopotów.

Jak widzicie, nie napisałam Wam skąd, jak, po co i dlaczego.... Nie znam odpowiedzi na wiele pytań. Sama szukam ich każdego dnia. Nie poddaję się. Z czystym sumieniem mogę Wam po tych latach choroby Syna napisać: czerpcie z cukrzycy, to co dobre, próbujcie zaakceptować to, co w niej złe. Zawsze myślcie o dobru dziecka. Współpracujcie (w dzień i w nocy). Kochajcie się :)


Ściskam Was mocno i wysyłam mnóstwo pozytywnej energii (która na pewno jest Wam potrzebna).
Wasza Karolina :*
Nowszy post Starszy post Strona główna

2 komentarze :

  1. I to zdanie na końcu jest najpiękniejsze : kochajcie się :) Nie mam w domu tego typu problemu, ale wiem, że można sobie z wieloma rzeczami poradzić i mam wrażenie, ba jestem pewna, że Ty sobie radzisz świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak- z cukrzycą da się żyć. Tak- każdy dzień to walka. Tak- czasem trudno w to uwierzyć i kiedy po raz kolejny dzwoni budzik w środku nocy, zastanawiam się po co, przecież jeszcze nie pora wstawać, a za moment otrzeźwienie. Trudno zapomnieć o chorobie, można się do niej przyzwyczaić. Tylko ciągle pytam- dlaczego?

    OdpowiedzUsuń